Erick Mead
Drzwi się otworzyły. Nie poznał nawet na początku głosu przyjaciela gdy głuchym przybojem o czaszkę uderzyła furia. Z trudem się opanował wkładając w to cała siłę swojej woli.
Westchnął głęboko podnosząc się na kolana.
Andrew przypadł do aktora widząc że ten zaraz znów upadnie. Podtrzymał go i pomógł mu wstać.
Erick przecierając twarz wsparł się na ramieniu przyjaciele i wychrypiał: - tak, tak oczywiście pamiętam, nic mi nie jest po prostu zawirowało mi w głowie z duchoty i przeżyć-
odwrócił zmęczone oblicze w stronę Toreadora i delikatnie się uśmiechnął starając się znów przybrać na swoje oblicze jedną z licznych masek szaleństwa.
Wyprostował się uśmiechając szerzej i rozkładając ręce - niechże zatem przyjdą w me niskie progi zawitają i rozprawiać będziem o sztuce nieśmiertelnej. Niechaj poznam czy umiejętności me poruszyły czyjeś serca szczerze - skłonił się teatralnie - czarne włosy opadły i zakryły twarz, którą znów okrył przelotny cień wspomnianego bólu - niech przyjdą ...- szepnął
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |