Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2012, 13:29   #1
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
[autorski, Supernatural] Veritatem Signorum: Daemonum

I Lucyfer, wygnany z domu Ojca, stworzył Piekło na wzór i oblicze swoje.
I z nienawiścią, i z zawiścią patrzył w górę, ku Niemu i Stworzeniu jego.
I wołał ku Niebiosom: “Skąd w Tobie, Ojcze, tyle miłości do Człowieka? Czyż nie jest on zaledwie cieniem łaski, którą mnie wypełniłeś? Czy nie jest z prochu ulepiony i czy, po stokroć, w proch się nie obróci, podczas gdy ja stał będę w wiecznej chwale u Twych stóp, Ojcze?”
Ale Pan nie raczył odpowiedzieć Lucyferowi.
I Lucyfer uniósł się dumą, i rzekł: “Nie będzie Człowiek zasiadał po prawicy Ojca. Gdy objawią się jego ułomności, zostanie strącony w Czeluść, jako i ja zostałem strącony w Czeluść.”
I stał się Lucyfer cieniem w ciemności i szmerem w ciszy. Kroczył między ludźmi, a przed nim sunął strach, a za nim podążała śmierć. Lecz człowiek nie odwrócił się od Ojca w swoim przerażeniu, a skrzesał ogień i wybudował palisady by odgrodzić się od mroku.
Tak, pierwsza myśl Lucyfera nie przyniosła owocu.
Wrócił więc Lucyfer do Czeluści i tam zgotował ludziom ból - chorobę. I wypuścił je na Plemię Ludzkie, by w męczarniach własnego ciała Człowiek odwrócił się od Ojca. Człowiek jednak zebrał zioła, które Pan posiał na ziemi i wyrwał korzenie, które Pan rozpostarł pod ziemią i odgonił wrzody, i uciszył cierpienie.
I tak druga myśl Lucyfera nie przyniosła owocu.
Ukrył się więc Lucyfer jeszcze głębiej w Czeluści i umilkł, choć oczy miał szeroko otwarte i uszy wyczulone. Słuchał więc i patrzył na Plemię Ludzkie, aż pojął największą słabość Człowieka.
I znów opuścił Lucyfer Czeluść, i kroczył między ludźmi piękny i słodki, jakim go sobie zamierzył Ojciec. I spotkał Lucyfer kobietę, a kobieta spotkała Lucyfera. I spaczył Lucyfer kobietę i nazwał ją Lilith. A Lilith ruszyła pomiędzy plemię ludzkie i zadawała ból, i zabijała, i niszczyła. A ten kogo dotknęła Lilith, zadawał ból, zabijał i niszczył.
I wskazał Lucyfer na Lilith, i zakrzyknął: “Patrz na Człowieka. Oto do czego zdolny jest Człowiek.”
A Pan spojrzał na dzieło Lucyfera i zapłonął w gniewie.
Posłał Michała z niebios do Czeluści by zwojował Lucyfera. Długo trwały zmagania, a całe Stworzenie drgało w posadach. Wulkany pluły lawą, a morza zalewały kontynenty. Wreszcie ziemia pękła na pół, a Michał przekuł Lucyfera Włócznią i wepchnął go do Klatki. Zebrało się sześć zastępów anielskich i zapieczętowały Klatkę, by nigdy Wąż nie wypełzł znów na ziemię, pośród ludzi.
Spóźnił się jednak Pan w swoim gniewie, i spóźnił się Michał ze swoją włócznią, i anieli z sześciuset sześćdziesięcioma sześcioma pieczęciami. Albowiem zło zostało zasiane i zrodziły się z ludzi demony. A gdy ich ojciec rozerwie wreszcie swe kajdany, z niebios spłynie ognisty deszcz, słońce wzejdzie na zachodzie, a ziemia strząśnie Plemię Ludzkie ze swojej powierzchni.
I tak trzecia myśl Lucyfera przyniesie owoce.


Crowley prychnął, zatrzaskując Daemonum z dezaprobatą. Problem z Lucyferem polegał na tym, że Diabeł był aniołem. Upadłym aniołem, ale mimo wszystko podstawowe elementy jego konstrukcji pozostawały stricte anielskie. Włączając w to całkowity brak wyobraźni i inherentną skłonność do patetyzmu.
- Znowu torturujesz się religią? - jego rozmyślania przerwał lekko zachrypnięty głos Aedan. Leżała blisko kominka, rozwieszona pomiędzy dwoma fotelami w dziwacznej pozycji, która w żadnej rzeczywistości nie mogła być wygodna, a mimo to, nosząca urocze ludzkie ciało demonica wydawała się być w pełni zrelaksowana. Spoglądała na niego leniwie spod opuszczonych powiek i uśmiechała się szelmowsko, jakby widziała jego myśli.



- A ty znowu igrasz z losem? - skrzywił się na myśl, że nawet w tym oderwanym od reszty piekła sanktuarium ściany mogły mieć uszy.
- Spokojnie, kochanieńki - podniosła się wreszcie i usiadła, odsłaniając gołe nogi, małe zgrabne stópki, kształtne łydki, mlecznobiałe uda. Zachichotała, widząc jego zainteresowanie - Jestem niezmiennie w stanie łaski. Lilith uważa mój sceptycyzm za uroczy i odświeżający.
Crowley szczęknął zębami na dźwięk imienia swojej królowej.
- Powiesz mi po co ci ten demonik? - w jej beztroskim tonie zagrała delikatna nutka zazdrości.
- Przecież wiesz, jak bardzo lubię świeże mięsko - droczył się z nią, za chwilę się zorientuje i znów zaśmieje się tym swoim perlistym głosikiem.
- To dlatego już mnie nie kochasz? - zapytała wreszcie z udawanym żalem.
- Dokładnie tak, zupełnie się zużyłaś, nie mogę na ciebie patrzeć - to wywołało u niej wreszcie przypływ niepohamowanej radości.
- Ty komplemenciarzu! - jej wzrok skupił się na niedostrzegalnym - Właśnie idzie …
- Mhm - Crowley zwrócił się powoli w stronę nadchodzącego demona - Gorazd, tak?
- Tak, tak - przytaknęła Aedan - Gorazd, od Licha.
Crowley skrzywił się niechętnie na wspomnienie demonicy.
- Goraździe, twoja - zawahał się, straszliwie nie leżało mu to słowo - Pani, zasugerowała nam, że chciałbyś awansować. Umożliwimy Ci to, w zamian za małą usługę.
- Dlaczego mówisz w liczbie mnogiej? - zapytała słodkim głosikiem Aedan, obejmując Crowleya w pasie i wsuwając sugestywnie jedną różową dłoń między guziki jego koszuli. Demon poczuł jej ciepły dotyk i ostre pazurki. Uśmiechnął się szeroko gdy dodała cichutko - Mnie nic do tego.
- Wybacz, jak zwykle odzywa się moja megalomania - westchnął, maskując ostre wciągnięcie powietrza, wywołane słodkim bólem. Cztery krwawe rany tuż pod żebrami, Aedan wiedziała co dobre - Ja, Crowley dam Ci moc tylu dusz, że staniesz się równy swojej Pani - tym razem nawet się nie zająknął - W zamian, ja, Crowley otrzymam z twoich rąk książkę, Veritatem Signorum, która w tej chwili znajduje się w posiadaniu Magnusa Salandera, człowieka. Magnus skradł ją z siedziby Zakonu Świętego Michała Archanioła i prawdopodobnie wciąż przebywa w Zurichu - obniżył lekko głos - Co ty na to?
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline