Koty uwielbiam. Uważam je trochę za istoty półboskie (takie moje małe zboczenie). Sam mam kota, który nazywa się Funny. Jest brązowym, słodkim (nie do gotowania) persem, o ufnym i przytulańskim usposobieniu. Kotek trochę naiwny, acz kochany. Traktuje go jak członka rodziny, bo w sumie nim jest. Mam też szczęście, że kot owy wybrał sobie mnie jako swojego ulubieńca…
Teraz mała anegdotka: Czym różni się rozumowanie kota od psa?
Pies myśli: ludzie dają mi dach nad głową, jedzenie, głaszczą mnie – rany, oni muszą być bogami!
Kot myśli: ludzie dają mi dach nad głową, jedzenie, głaszczą mnie – rany, ja muszę być bogiem!
Dlatego też wole koty od psów…
__________________ Gdzieś zapodziałem swojego różowego króliczka... |