Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2012, 09:28   #1
Pafnucy
 
Pafnucy's Avatar
 
Reputacja: 1 Pafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie cośPafnucy ma w sobie coś
Smerfastyczne mega hiper extra walki - Fantasy

Ave!

Walki są chyba nieodzownym elementem gier w klimatach fantasy. Jednak co tu zrobić, by były one faktycznie niepowtarzalne i by w ich czasie Gracze siedzieli jak na szpilkach, a potem po sesji powiedzieli WOW? Dlatego proponuje tutaj wspólne prezentowanie swoich pomysłów, celem wymiany doświadczeń.

Od razu chciałbym zastrzec, aby nie wspominać tu o opisywaniu walk. Wiadomo, że jest to oczywiste i nawet jest chyba o tym odrębny temat na forum. Chciałbym, abyśmy się skupili na nietypowych lokacjach, sceneriach walki. Bo moim zdaniem, właśnie to uatrakcyjnia walkę najbardziej, nawet ze zwykłymi goblinami.

Oto moje propozycje:

Walka między dwoma pędzącymi dyliżansami; jakie są uatrakcyjnienia? Otóż wiadomo, że czasem należało przeskakiwać między nimi (tu testy na odpowiednią cechę - w zależności od systemu); dodatkowo ograniczona ilość miejsca utrudniała walkę. Poza tym wprowadziłem zasadę, że przed każdym zadanym ciosem (BG lub przeciwnika) rzucałem k10 - jeśli wypadło 1-3, oznaczało to, że nagle dyliżans podskoczył na jakimś kamieniu lub był nagły skręt drogi, toteż należało wykonać znów test zachowania równowagi - jeśli ten się nie udał, to BG lub przeciwnik się przewracał. I tu też w zależności od tego, jak bardzo nie powiódł się test, oznaczało to albo upadek na plecy, albo wręcz złapanie się w ostatniej chwili krawędzi [jeden Gracz raz miał krytycznego pecha, więc stwierdziłem, że uczepił się w ostatniej chwili końca powozu, tuż za kołami, więc BG musiał najpierw wspiąć się na powóz, będąc przez niego ciągnięty]. Przewrócenie się na plecy mogło także oznaczać wytrącenie broni. Emocje gwarantowane!

Walka na półce skalnej, tuż pod wodospadem. Obok siebie może stać maksymalnie dwóch ludzi. Ograniczona widoczność, przez lejącą sie wodę. Smaczek u mnie był taki, że przeciwnicy mieli włócznie, a BG nie Także nagle za tafli wody wyskakiwała włócznia, by potem się schować [z początku BG raczej tylko parowali]. O szarży raczej nie ma mowy, bo podłoże śliskie i może to grozić upadkiem. Poza tym, spadająca zimna wody z czasem może prowadzić do drętwienia mięśni [tu ewentualne także ujemne modyfikatory]. Akurat w tym przypadku puściłem z głośników dość spokojną muzykę, taką pełną napięcia. Walka miała taki smaczek, że BG stopniowo poruszali się do przodu. Nie było tu zasłon, parad, itd. Gdy nagle przeciwnik pojawił się w zasięgu wzroku, należało go powalić prostym zamaszystym cięciem. A krasnolud stracił tu swój ulubiony topór, gdyż za mocno się zamachnął, a akurat spadający konar porwał mu topór w odmęty rzeki (krytyczny pech w rzucie na trafienie).

półka skalna, po prawej pionowa ściana w górę, a w dole (około 10 m) rwący potok. Zasadzka! Orkowie spuszczają kilka głazów i blokują drogę odwrotu, jednocześnie atakując od przodu. Na półce może stanąć obok siebie maksymalnie dwóch osobników, choć będzie lekki ścisk (ujemne modyfikatory do trafienia). Z przodu naciera wręcz masa orków. Jednak jest pewne ryzykowna szansa - w odległości około metra od półki skalnej było kilka wyrastających z dna potoku jakby słupów skalnych, o średnicy około 1 m, które były w miarę płaskie i można było na nich stanąć. Gracze próbowali na nie zeskakiwać [odpowiednie testy] i atakować wrogów od boku. Rzecz jasna orkowie nie byli gorsi - miło się robiło, jak na jednym słupie wylądował ork i BG Wtedy walka często przypominała siłowanie się/zapasy, bo miejsca mało. [raz jedne BG został zepchnięty i złapał się tylko krawędzi słupa; gdy już ork miał mu nadepnąć na palce, trafiła go nagle strzała towarzysza]. Ale jest też jedna niespodzianka Niektóre ze słupów były już na tyle podmyte przez rwący potok, że pod ciężarem poczęły się przechylać, w losowym kierunku. Pamiętna scenka, gdy jeden ze słupów (na którym walczył BG i ork) przewracając się opiera się na półkę skalną. Bohater zdołał utrzymać równowagę i placami oparł się o ścianę, ale w tym momencie spadający ork złapał go za kostkę (słup za chwilę się przewróci). Gdy BG ma już spaść pod ciężarem orka, chwyta go za rękę inny BG, a drugi pakuje w orka kilka bełtów. Ork go puszcza i w tym samym czasie BG traci grunt pod nogami, bo jednocześnie słup przerywa się w stronę nurtu potoku, kosząc przy okazji kilka innych słupów - wielki huk! BG powoli wciągają swego towarzysza. To takie epickie... wiem - ale za to jakie były miny Graczy.

To na razie tyle. Jak jeszcze mi się coś przypomni (sprawdzę swoje kajeciki), to napiszę. Na koniec tylko jedna uwaga. Tego typu walki nie powinny być częstym przeżyciem dla Graczy, bo wtedy stracą swój urok. Winny być to odskocznie od standardowych walk "na ubitej ziemi". Proponuję jedną tego typu walkę na dwie - trzy sesje.

Pozdrawiam i czekam na wasze filmowe walki
 
__________________
Podpis usunięty z uwagi na regulamin forum
Pafnucy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem