Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2006, 20:47   #129
Solfelin
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Nick
Po krótkiej obserwacji otoczenia, usiadł na krześle obok Nicole. Intuicyjnie wyczuł minioną, przygnębioną atmosferę powietrza, lecz szybko uleciał mu ten szczegół z głowy. Popatrzył jeszcze raz lekko, krótko na wszystkich, zatrzymując się na Ericku, zdawało się, grając na czas dla podkreślenia napięcia czy ciszy.
- Tak, piszę. Zazwyczaj poezję, Londyn to piękne miasto, dumne z kolorytu, jaki pewien wielki Malarz namalował. O tym miejscu, o jego mieszkańcach, a czasami pogodzie - dodał żartobliwie. - lub też o życiu na ulicy, w odosobnieniu mieszkania, pośród tłumu anonimowych ludzi...
- ... albo nie-ludzi. - dodała cicho Nicole.
- Czasami wplatam elementy religijne i mistyczne. Omijam sprawy Rodziny - dodał groźnie, lecz zaraz rozweselił się. - czułe istoty takie tematy rozumieją. Są dla nich czymś... niezwykłym w zwyczajności. Słońce, niby takie samo przez kilkadziesiąt lat, a jednak nie to samo. Mgła, tak podobna do wszystkich innych, nie jest jednak tą samą. Jest inna. Za każdym razem, gdy na nią spojrzymy inaczej... - dodał na koniec filozoficznie. Zamilczał na dłuższą chwilę, robiąc dużą pauzę i nie dokończając swojego wywodu.
 
Solfelin jest offline