Krasnolud podarł na strzępy ubranie Idelgi, po raz kolejny splunął, takie piękne ciało się zmarnowało. Przeszukiwanie niewiele dało. Mimo, że zajrzał niemal wszędzie nie zapominając o butach, dekolcie i innych kobiecych zakamarkach, nic nie znalazł. Żadnych znamion chaosu, symboli plugawego kultu, pisanych informacji od współspiskowców, psia mać, nic! Nawet sakiewki...
Dokładne przeszukanie ciała zabrało mu nieco czasu. Gdy kończył w korytarzu znikły już nawet plecy kuzyna zamykającego kratę. Gdy już nikt nie widział Zirnig ujął topór i odciął od korpusu strzaskaną głowę krasnoludki. Splunął jeszcze raz. - No, teraz spróbuj powrócić się mścić. Będziesz se czerep pod pachą nosić.
Krasnolud zważył w dłoniach tarczę Idelgi. Wydawała się porządniejsza od jego własnej.
Nie było czasu na dalszą zwłokę.Uzbrojony w topór i nową tarczę ruszył za towarzyszami.
Nagle w ciszy lochów rozległ się dochodzący z przodu hałas. Zirnig przyspieszył. Gdy wypadł na korytarz dostrzegł grupę zwierzoludzi i resztę kompanii.
Nie wiele się zastawiając, ochoczo ruszył do ataku na pierwszy szereg wroga. Ktoś musiał zapłacić za ściągnięcie Idelgi na złą ścieżkę, ścieżkę do piekieł chaosu... |