Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2012, 21:53   #494
hija
 
hija's Avatar
 
Reputacja: 1 hija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodnie
Widok, który ukazał się ich oczom, był dla Emily ciosem. I to ciosem wymierzonym prosto między oczy.
Zawahała się na kamiennym balkonie jak baletnica, tuż przed wielkim potrójnym cabriole.
Odzyskała równowagę, choć od patrzenia w dół kręciło się w głowie.
Przywarła do ściany, brudną dłonią zasłaniając usta. Chciała krzyczeć, ale najlżejszy dźwięk, który przedarłby się w dół przez huk trąb i metry odległości, mógł kosztować Teresę życie.

Teresa... To była ona.
Siostrzane serce biło w arytmicznym, szalonym tempie. Mimo odległości poznawała skrępowane ciało z wycelowanym w nie bezlitosnym stalowym świdrem.
Dudniło jej w uszach.
Znalazła ją, w końcu ją znalazłą! Przemierzyła świat, pogrzebała ojca i przyjaciół. Roztrwoniła majątek. Ale znalazła. Teresa Vivarro leżała w dole. Musiała być przerażona. Musiała być zziębnięta i głodna. Otoczona kordonem istot, o których istnieniu jeszcze kilka miesięcy temu nie miały pojęcia.
Jeśli się nie ruszy, jeśli nie zrobi czegoś, jej siostra umrze. Dziewczęca skóra zostanie rozdarta, a kości skruszone. Jasna krew zrosi ziemię, otwierając drzwi największemu złu.


Nim się otrząsnęła... to dziwne światło.

Nie od razu dotarło do niej, co się dzieje. Kuturb na środku sali zniknął, a Garrett miotał się pomiędzy krawędzią kamiennego balkonu a dziurą, z której wypełzli. Przyczaili się w górze jak wystraszone zwierzątka. Popatrzyli po sobie. W dole, przed ich oczyma rozgrywał się dziwaczny spektakl, w którym obsadzono aktorów z innych czasów. Emily znała się na tym, a jednak nie potrafiła precyzyjnie określić ich pochodzenia. Kojarzyła jednak symbole noszone przez biorących udział w makabrycznym widowisku aktorów. Mitra, bóstwo światła nijak pasował do tego obrazka...
Nie spodziewała się strzałów, mimo, że Garrett wodził już lufą po dziwnych postaciach. Padały skąd inąd. Wytężyła wzrok i dopiero wtedy zobaczyła niewyraźną sylwetkę wciśniętą w te same otwory nad drzwiami, które zauważyła zanim wspięła się w ślad za Garrettem.

Obserwowała poczynania detektywa z niepokojem, z bijącym sercem. Kiedy znalazł się na drugim posągu przez komnatę znów przetoczyła się fala czerwonego światła. Jej oszołomione zmysły zwariowały. Zamiast dziewcząt i niemowląt znów ujrzała ową piekielną maszynę, wiertło rozrywające kolejnego nieszczęśnika. Lewitującego nad otchłanią białowołosego potwora. Tłum uczestników ceremoniału. Wrzeszczący. Wzywający imionami diabła ukrytego w zapomnianej świątyni.
Ruszyła za Garrettem. Powoli i ostrożnie, ale coraz szybciej nabierając pewności siebie. Przejście okazało się być kaszką z mleczkiem. Przebiegła prawie przez wąską półkę dołączając do detektywa, który właśnie wyciągał pistolet skulony za plecami dmącego w ustnik trąbity ghula.
Poszło szybko.

- Dwight - obawa o siostrę ściskała jej gardło, więc tylko wymienili spojrzenia. Głową wskazała kolejna kolumnę, która przybliżyć ją miała do siostry. Ruszyła bez wahania. Roztańczoną kładkę pokonała równoważąc się bronią, na tyle szybko na ile pozwalał rozsądek..
Gdy poczuła pod stopami pewniejsze podłoże, uniosła do ramienia kolbę remingtona, obierając za cel łeb kolejnego ghula. Stał tam, gdzie ona planowała zejść w dół.
Wystrzeliła i stwór zniknął jej z pola widzenia.
Zaklęła pod nosem - nie mogła mieć gwarancji, że trafiła, ale ruszyła przed siebie, asekurując się bronią. Parła w kierunku Teresy, w nadziei, że Garrett osłoni jej tyły.
Wypatrywała też najlepszej sposobności, by zdeponować ładunek, który ciążył jej w torbie.
 
__________________
Purple light in the canyon
That's where I long to be
With my three good companions
Just my rifle, my pony and me
hija jest offline