Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2012, 22:14   #72
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Vicky siedziała w gabinecie poruszającego się pojazdu zerkając przez okno. Złość na Douglasa i Bellę powoli jej mijała. Zastępowała ją coraz większa ciekawość tego co przesuwało się za oknem. Przysunęła sobie krzesło w pobliże i uklękła na nim przytykając nos do szyby. W ich miasteczku nie było takich ulic, nie było takich widoków więc te tutaj bardzo interesowały pannę von Storm.
Kiedy więc pojazd się zatrzymał we wnętrzu graciarni dziewczyna niczym strzała popędziła do wyjścia. Miała zamiar obejrzeć wszystko dokładnie z bliska. Jak zwykle jej ciekawość wzięła górę nad obrazą na służkę i ukoch... tego nadętego mężczyznę, który ich tu przywiózł. Tuż przy samym wyjściu z pojazdu zwolniła i zadzierając dumnie podbródek do góry postanowiła ich ignorować. Tuż przy drzwiach przypomniała sobie o czymś i skręciła do sypialni, chwile pogrzebała w sakwach i z okrzykiem tryumfu wyciągnęła dłoń w której trzymała binokle.


Tak uzbrojona panna von Strom ruszyła na zwiedzanie graciarni do której ją przywiózł Douglas.
Mijając po drodze samego Douga który z otwartymi ustami gapił się na jej... binokle... może niezupełnie na to.
-Nic dziwnego... że cię napadli wczoraj... aż się prosisz... o porwanie.- wydukał w końcu z siebie Doug.- Wyglądasz apetycznie.
- Nie mnie napadli tylko Katie i.... z drogi. - mruknęła mu w odpowiedzi Vicky jeszcze bardziej zadzierając brodę i próbując go wyminąć.
-No. No.-Doug mruknął, nachylił się i cmoknął czubek nosa dziewczyny.-Znowu się zgubisz i będziesz narzekała, że mnie przy tobie nie było?
- Przecież ty posiadasz nadzwyczajny... radar, namierzysz mnie nim się obejrzę. - odparła mu Vicky i pokazała język. Odruch był silniejszy niż postanowienie ignorowania.
A Doug jak zwykle wykorzystał okazję, ujmując pieszczotliwie wargami ów języczek. Potem zaś rzekł.-Zgadza się dzikusko, ale przecież słyszeć cię nie będę. A i chciałabyś, bym cię cały czas miał na oku?
- To po co mnie tutaj przywiozłeś jak to takie niebezpieczne miejsce? - spytała go dziewczyna próbując wyswobodzić się z jego ramion.
-Bo to dobra...kryjówka.- szeptał Duoglas pomiędzy muskaniem jej policzków i szyi wargami.-Ci co cię ścigają. Tu cię nie znajdą.
Z zadzieraniem noska przez Vicky był ten problem, że ułatwiała w ten sposób Dougowi dostęp do swej szyi.
- Auć... auć.... auć.... swędzi ! - wykrzyknęła nagle Vicky podrywajac do góry kolanom by je podrapać i z całej siły kopiąc nim Dauglasa w klejnoty rodzinne. Jak się okazało... opancerzone klejnoty rodzinne. Doug nauczony poprzednimi bolesnymi doświadczeniami, związanymi z wierzgającymi nóżkami panny Vicky, zaczął nosić przy niej drewniany ochraniacz na krocze.
- Auuuuuuuu!!! - wydarła się jeszcze głośniej dziewczyna masując obolałe kolano i mówiąc - Skamieniałeś! To pewnie początki jakiejś zarazy, którą przywlokłeś z tego domu uciech. - zakończyła odsuwając się od niego i pochylając się by obejrzeć swoje kolano.
-Nie, po prostu zacząłem nosić ochraniacz.- stuknął palcem swoje krocze Doug. Odpowiedzią był głuchy drewniany odgłos.-Za dużo wierzgasz tymi nóżkami Vicky, zwłaszcza w intymnych sytuacjach. Stresujesz się, gdy jesteś w moich ramionach, dzikusko?
- Przeszkadzasz mi... chcę obejrzeć wnętrze tego pomieszczenia. Idziesz ze mną? Właściwie to powinieneś, przydasz się do przesuwania cięższych przedmiotów. Coś jeszcze drewnianego sobie doprawiłeś? Może jakiś biceps czy cuś? - dodała ironicznie się uśmiechając i kuśtykając w kierunku drzwi. Kolano nadal bowiem dawało się jej we znaki pulsującym bólem rozchodzącym się wzdłuż nogi.
-A po co ci mam mówić? Będziesz miała powód by mnie rozebrać. Możemy też zastosować tą kurację, którą testowałaś na mnie. Wiesz, tą przeciwbólową z igłami.- odparł mężczyzną idąc tuż za nią, po czym nachylił się i muskając wargami jej uszko szepnął.-Tęskniłem za tobą.
- Tylko kajdanki znajdę i jakieś dobre miejsce by cię do niego przykuć. - stwierdziła Vicky siłując się z klamką od drzwi.
-Ale to ciebie boli, dla odmiany.- mruknął Doug otwierając usłużnie drzwi. I dając jej lekkiego klapsa w pośladek.
Vicky udając że się potknęła z impetem wylądowała ostrym obcasikiem na nodze Douglasa. Przycisnęła go jeszcze z całej siły i z godnością opuściła pojazd rozglądając się z ciekawością.
-Ty dzikusko.- syknął rozcierając obolała stopę Douglas i dodając.- Gdybyś nie była... eeech.
- Teraz.... boli nie tylko mnie. - mruknęła pod nosem Vicky uśmiechając się pod nosem. - Skąd znasz to miejsce? - spytała już głośniej Douglasa.
Budynek pełen był starych nieużywanych już maszyn.


Zapomniane mechanizmy, pokrywał bród i rdza. Olbrzymia hala, była ich pełna. Wszystko to razem dawało wrażenie grobowca maszyn.
-Należy do mnie ta hala. Wygrałem ją w karty. Parę lat temu. Kiedyś budowano tu i remontowano deus ex machiny starego typu. Obecnie, cóż... fabryka splajtowała, a ja wygrałem tą nieruchomość i nie udało mi się jej sprzedać.- rzekł Douglas rozglądając się po hali.
Vicky zaś podeszła i z bliska zaczęła się przyglądać maszynom. Przesuwając po nich ręką i w niektórych przypadkach prawie, ze dotykając je nosem.
- Niezbyt o nie dbałeś.
-To gigantyczna fabryka, próbuję ją sprzedać... pozbyć się jej. Nie mam środków by konserwować jej zawartość.- odparł Doug wzruszając ramionami i obserwując Vicky spytał.-I jak ci się podoba ten zaciszny kącik?
- No tak na początku wszystko się podoba, potem już się o to nie dba, może se stać zapomniane i kurzem obrastać. Ooooooooooooooo.... - Vicky otworzyła szeroko oczy i biegiem popędziła w róg pomieszczenia i z podziwem zerkała na znajdującą się tam maszynę. - Tą od ciebie kupię, - dodała w myślach już sobie wyobrażając gdzie ją ustawi i jak wraz z Bellą ją będzie wykorzystywać.


-Kupisz? A po co masz kupować?- spytał Douglas podchodząc do dziewczyny od tyłu i obejmując ją w pasie. Cmoknął ją w ucho delikatnie i szepnął.-Możesz sobie wziąć.
- Prezenty przyjmuję tylko od tatki. Od ciebie mogę ją kupić. Jak nie chcesz mi sprzedać to poszukam gdzieś indziej. - skwitowała dziewczyna wywijając się z jego ramion i oglądając kolejny "eksponat".
-Aaaa czym zapłacisz?- spytał Douglas i wyjątkowo poważnym tonem rzekł.- Bo od ciebie to ja pobieram opłaty w pocałunkach.
Starał się zachować poważną, choć szło mu to z trudem.
- Ja złotem, a pocałunkami ci Bella resztę długu spłaci. Albo Katie zapłacę ona to za kasę robi, chyba, że jako klient się jej nie spodobasz, bo ona z dziwolągami się nie zadaje i perwe... perwer... i niektórych rzeczy nie robi. skwitowała krótko dziewczyna naciskając przyciski przy kolejnym urządzeniu.
Brak prądu sprawił, że wciskanie przycisków nic nie dawało. A Douglas zbliżając się do Vicky spytał.-Tooo chciałabyś patrzeć jak mnie Bella całuje?
Pochwycił znów Victorię, mocno trzymając ją w ramionach wędrował wargami, po nosku, ustach i policzkach dziewczyny.
- Puuuuuuuszczaj! A czy ja o jakimś patrzeniu mówiłam? - spytała mierząc czubkiem buta w jego kostkę, a dłońmi poszukując kabla od interesującej ją machiny.
-Okropna jesteś dzikusko, wiesz?- rzekł Douglas lekko całując jej usta i puszczając dziewczynę. Po czym dodał.-Jednak wolę twoje pocałunki, a nie Belli czy Katie.
I obrócił się idąc w kierunku wozu.-Nie zgub się tutaj i nie narozrabiaj. Elektryczności nie ma, bo rachunki za energię nie zapłacone, więc zasilania tu nie znajdziesz w ogóle. Nawet jeśli kable wytropisz i wetkniesz do gniazdka, nic nie ruszy.
- Jak znajdę i podepnę do twego wozu... to ruszy! - krzyknęła za nim pomysłowa dziewczyna i dalej rozglądała się po zaniedbanej "graciarni" szukając "skarbów". - Co za ignorant... to może być sezam ze skarbami, a on pozwolił mu zarastać kurzem. - mruczała przy tym pod nosem.
-Jasne, jasne... tylko czekam na całuskową zapłatę z twej strony!-odparł ze śmiechem Douglas tuż przy drzwiach pojazdu.
- To wybierz się po nią do swej piknikowej kooooooooooochanicy! - poleciało jeszcze za oddalającym się mężczyzną. Po czym wyciągnęła spod maszyny kawałek wystającej kartki i zerkając na nią dodała:
- Znalazłam coś z twojej kolekcji... pewnie poszukiwałeś zguby. - i pomachała swym znaleziskiem w kierunku Douglasa.


Nie dosłyszał, nie zauważył. Gdy machała jego obrazkiem, on już zamknął drzwi. A Vicky mogła dosłownie sama buszować wśród sterty złomu. I wykorzystała to w pełni, nie zważając na kurz i brud. Wracając do środka pojazdu na ustach miała tryumfalny uśmiech na twarzy smugi pozostawione przez dłoń, która raz po raz przesuwała się po jej policzku zostawiając na nim ślady kurzy i smaru z maszyn, którymi zachwycała się młoda szlachcianka.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline