Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2012, 16:24   #3
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Drow siedział w swoim pokoju, dobrze że znał tego człeczynę kapłana. Inaczej musiałby się szwendać po jakiś karczmach. A tak browar za miastem stał się dla niego chwilowym schronieniem... Odkąd został czasowo wygnany na powierzchnię nie powodziło mu się najlepiej. Raz że jedynymi rzeczami jakie udało mu się zabrać prócz księgi czarów były podręczne szpargały. Kusza, jedwabna szata jaką miał na grzbiecie, kilka drobnych przedmiotów i odrobina złota. On syn drugiego domu! Przyczyna jego obecności na powierzchni, była dla wszystkich zagadką. Swoim nowym sojusznikom wyjawił jednak, że na skutek pewnych swoich posunięć, musi pozostać czasowo na powierzchni. Póki jego plan nie zakiełkuje a nastroje jego w mieście nie ochłoną. Układ jaki zawarł z Grigorem był dobry.

Miasto w którym wylądował powierzchniowy nazywali Telflamm. Kosmopolityczna mieszanka kultur. Miejsce handlu i tolerancji. Co prawda mającej swoje granice, drow nie wzbudzał zaufania. Nikt nie chciał robić z nim jawnie interesów. Na szczęście fizycznie w biały dzień mógł się poruszać względnie bezpiecznie. Płaszcz podróżny naciągnięty na szatę i głęboki kaptur. Nawet jeśli ktoś czasami widział kto się pod nim kryje, raczej nikt nie zaczepiał drowa. Paskudna reputacja rasy miała i swoje plusy... Pierwszym problemem jaki napotkał był brak złota. W podmroku niewolnicy i podrzędni członkowie jego domu spełniali wszystkie zachcianki. Dostarczali wszystko co było potrzebne. Począwszy od spraw błahych, skoczywszy na przedmiotach luksusowych. Słowo luksus czy nawet duża wygoda zniknęło jednak z jego słownika. Obecnie zostało mu już niewiele złota i był to rzeczowy problem któremu należało zaradzić. W pierwszej kolejności skierował swoje kroki na miasto. Szukał miejsca które mógłby obrobić, mało to wyniosłe jak na szlachetnego drowa wysokiego rodu. Jednak życie poddaje nas wielu próbom, ta była najcięższa w życiu Cheesaereda. Wycieczka okazała się mało owocna. Sklepy niegodne uwagi. A skład handlowy siedem życzeń, zbyt dobrze zabezpieczony. Należało się tego spodziewać, jednak nic nie szkodziło spróbować. W dodatku to całe słońce było mocno irytujące. Co prawa minął już czas gdy ślepł gdy tylko miał z nim do czynienia. Sprawa światła okazała się kwestią przyzwyczajenia. Jednak niechęć do niego i irytacja podczas przebywania w nim były stałe... W dodatku nie do końca rozumiał jak to wszystko działało... Od początku bycia na powierzchni zastanawiał go pewne fakty. Tyle istot i nikt nie miał niewolników? Kto im gotuje, robi zakupy, sprząta i robi te wszystkie niewdzięczne prace? Z odpowiedziami pośpieszyli mu nowi towarzysze. Ponoć robią to pracownicy, nie ma niewolników albo raczej nie ma ich w cywilizowanych krajach. Pracownik to taki inny niewolnik, z tego co zrozumiał ale robi to za pieniądze. Z własnej woli i z reguły płacą mu mało, za niewdzięczne i hańbiące prace. Drow zawsze wiedział że ludzie są głupi ale że aż tak? To jednak było niczym gdy odpowiedział historie która go zaciekawiła. Jakiś szlachcic po pijaku zabił żebraka, przed karczma na ulicy. Tamten był nachalny, szlachcic zaś mocno pijany. Wniosek dla Cheesa był oczywisty. Żebrak był głupi naraził się spotkała go kara... Jednak miejscowa siła bezpieczeństwa zwana strażą miejską twierdziła inaczej. Pochwycili szlachcica i ponoć groził mu proces. Szczegółów elf nie znał jednak oczywistym było że doszło do nieporozumienia! Znów był w błędzie, tu ponoć istota wyższego stanu nie może zabijać ludzkich odpadów. Przynajmniej nie jawnie w środku dnia przed karczmą. Nie wiedział czemu, wiec postawił sobie wyciągnąć jasną lekcje. Nikt nie zrozumie ludzi, skoro nie może, to nie i już! Podczas kilku tygodni przyswoił sobie jako tako tutejsze zasady. Musiał jakoś dotrwać do powrotu do domu...

Po jakimś czasie drow spotkał też się ze swoim pracownikiem:

-Panie byłam u naszego przyjaciela- rozpoczęła tajemnicza kobieta.- jego informacje nie pokrywają się obecnie z potrzebami naszych potencjalnych klientów. Zatem złoto czy korzyści materialne nie wchodzą obecnie w grę. Ma jednak informacje, ponoć ktoś powiązany z Mistrzami Cienia kupuje za nielegalne złoto ziemię. Co ciekawe są to pobliskie lasy za miastem.

Drow tylko westchnął. Informacja dobra rzecz, jednak wolałby brzęczące złoto. Cóż dzień był już raczej stracony, choć zostało jeszcze kilka godzin. Jutro wybierze się na spotkanie tej nowej gildi. Szarobrodzi czy jak im tam... Skoro wystosowali imienne zaproszenie znaczy że może warto. Poczeka też na informacje od swoich przyjaciół. Może jego drugiemu kompanowi powiodło się lepiej.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 06-03-2012 o 16:37.
Icarius jest offline