Ech, kurka,
Armielu...
Co ja mogę powiedzieć?
Jesteś świetnym MG. W moim prywatnym rankingu rozsiadłeś się wygodnie na pierwszym miejscu. Podoba mi się strasznie sposób w jaki przeplatasz wątki, konstruujesz fabułę czy kilkoma ledwie zdaniami szkicujesz naprawdę wyrazistych BNów (Pstrąg!). Jesteś nieprzewidywalny i każdy Twój tekst był jakąś niespodzianką. Za akcję w świątyni Maraji masz zresztą ode mnie prywatny ORG – Odznaczenie Roześmianej Gęby. Pojęcia nie masz jaką mi frajdę tym motywem sprawiłeś.
Ravanesh – Twoja Cierń była wspaniała. Naprawdę. Na początku byłam przekonana, że Cierń weźmie Dzierzbę na bardzo krótki łańcuch i reszta sesji upłynie mi na możliwie idiotycznych próbach zerwania się z niego. Jak zabawa we wściekłego psa na łańcuchu. Przez tą niespodziewaną wolność i decyzję kicania solo nie miałyśmy zbyt wielu okazji do interakcji, ale spotkanie z Altheą bez maski to i tak jedna z moich ulubionych scen.
Abi – fajnie, że Nawrócony, został Chudziną. To o wiele bardziej przytulny i swojski przydomek. Za wszystkie cuda, za powiedzenie marajistom i straży miejskiej, że cokolwiek Dzierzbisko zrobiło, zrobiło z woli Varunatha – dzięki Ci wielkie. Wiesz jak sprawić przyjemność starej kobiecie
Zresztą rozmawialiśmy wielokrotnie, więc Ty już wiesz.
A Dzierzba... Świetnie pisało mi się Dzierzbisko. Prawie terapeutycznie. Starałam się tak balansować postacią, żeby – będąc sobą – jednocześnie była w choć minimalny sposób przydatna. Nie zawsze wychodziło mi to tak, jak mogłabym sobie tego życzyć, ale generalnie jestem zadowolona z efektu. I mogę mieć tylko nadzieję, że – szczególnie dla Ciebie,
Ravi – jej działania i decyzje nie były zbytnio irytujące czy uciążliwe.
Względem niedosytów. Są.
Tempo sesji było faktycznie trochę szatańskie (nie chodzi mi oczywiście o tempo pisania, bo to było maksymalnie komfortowe). Może trochę mojej w tym winy, bo Dzierzba kicała osobno od Cierń i Albrechta. Brakowało mi jednak czasu, żeby bardziej wzgrać się w miasto, Bnów i przede wszystkim nawiązać bliższe relacje z pozostałymi postaciami. Żałuję, że przygoda nie była odrobinę dłuższa lub wolniejsza.
Pomijając innych BNów, szkoda mi przede wszystkim Kary, która pod koniec stała się całkowicie niewidzialna, pełniąc funkcję jedynie narzędzia w rękach graczy a nie wyrazistej, pełnowymiarowej postaci. Ja sama już ją we własnych oczach wystarczająco skrzywdziłam przez długi, długi czas myśląc, że to Kara Od Końskiej Maści a nie Kara Od Zbrodni. I aż miałam ochotę wsadzić wędzidło w paszczę a grzywę zapleść w warkoczyki
To jednak drobiazgi, bo grało mi się fantastycznie.
Będzie brakowało mi i tego świata, i Waszych postaci.
Wróćmy kiedyś do nich.