Morskie fale raz za razem spokojnie uderzały o brzeg. Nieustannie to przybliżały się, to oddalały. Działałoby to kojąco na gnoma siedzącego na pomoście, gdyby nie harmider spowodowany tym, że siedział niedaleko portu miasta kupieckiego Teflamm. Zgiełk i harmider powodowany przez rozładunek nowo przybyłych statków kupieckich, pełnych różnorakich towarów. Tragarze, kapitanowie, kupcy i inni przekrzykiwali się nawzajem, próbując przyśpieszyć rozładunek. Przy pierwszym rzucie oka wydawałoby się, że panuje tutaj tylko chaos, jednakże po dłuższej obserwacji można było zauważyć jakiś porządek. Większość z osób pracujących w porcie wiedziała co ma zrobić i wszyscy działali jak jeden organizm wchłaniający kolejne towary. Aldo przez chwilę był zainteresowany tym co się działo obok niego. Potem znowu rzucił okiem na morze i następnie jego wzrok spoczął na jego towarzyszu. Brustus, mały niedźwiedź polarny leżał spokojnie na pomoście. W końcu mógł spokojnie zasnąć. Nie znosił dobrze podróży morskich, szczególnie w małej kajucie, na statku który się ciągle buja.
Gnom po chwili sobie przypomniał, że musi przeczytać pewnie list, który otrzymał od razu po przypłynięciu do tego miasta. Zaczął go szukać w swoich skórzanych rękawiczkach po torbie. Jednakże nie mógł go znaleźć pośród różnych papierów. Wyrzucił całą zawartość na ziemię. Na szczęście ciuchy spadły na papier i nie pozwoliły, by wiatr porwał różne szkice, plany i notatki. - Niech to szlag. Gdzie jest ten list ?- rzucił nie zważając na to, że jedynie dzięki swojemu szczęściu nie utracił cennych papierów - Na pewno gdzieś tu musi być.
Przekopawszy się przez cały plecak nie znalazł jednak listu. Usiadł ponownie i próbował sobie przypomnieć co zrobił z listem. Drapał się po swojej czarnej brodzie, z której zresztą był bardzo dumny. Niestety broda musiała mu zrekompensować łysinę na jego czaszce. Nie mogąc sobie nic przypomnieć postanowił zapalić. Sięgnął ręką do bocznej kieszeni w której zazwyczaj trzymał fajkę oraz tytoń. Ku jego zdziwieniu w środku oprócz tych rzeczy znajdował się zwinięty kawałek papieru. Wyciągnął go i zaczął czytać.
Oferta wydawała się kusząca. Poszukiwania potężnych przedmiotów i możliwość poznania innych członków tej ekscentrycznej gildii były czymś, czemu nie mógł się oprzeć gnom. W momencie, w którym skończył czytać list, rzucił okiem na wysokość słońca. To mu wystarczyło, by wiedzieć, że prawdopodobnie się spóźni. Szybko wrzucił z powrotem rzeczy do plecaka i wstał. - Brutus – zawołał – koniec odpoczynku, czas ruszać.
Niedźwiedź przeciągnął się i wstał na cztery łapy. Rozglądnął się dookoła i podszedł do gnoma. Mimo, że był pomniejszony, nadal był większy od Alda. - No, kończ już. Musimy dowiedzieć się jak tam dojść. – gnom założył plecak na ramiona, poprawił skórzane rękawiczki i ruszył w kierunku rynku. Tam wypytał miejscowych, tak przynajmniej mu się wydawało o lokalizację karczmy „Cichy Kącik”. Doszedł tam już lekko spóźniony. Zgodnie z instrukcją pokazał karczmarzowi list. Nie miał czasu na jakieś tłumaczenia ani spostrzeżenia co do samej karczmy. Nauczył się już, że wiele rzeczy na pierwszy rzut oka nie da się poznać i mogą być czymś innym. Oczywiście z pewną dozą ostrożności ruszył w dół schodami do piwnicy. Brutus szedł za nim, łapiąc zapachy w swe nozdrza.
Na samym dole znajdowało się już parę osób. Łatwo dało się wypatrzyć zleceniodawców, którzy byli starsi od pozostały. Reszta to prawdopodobnie poszukiwacze przygód lub dużych pieniędzy. ~Zapowiada się niezwykła grupa towarzyszy~ pomyślał gnom. Szczególnie niezwykła wydała się mu obecność drowa siedzącego tutaj. ~Ciekawe co go skłoniło do tego~
Ostatnio edytowane przez Gothomog : 09-03-2012 o 17:50.
|