Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2012, 01:44   #500
hija
 
hija's Avatar
 
Reputacja: 1 hija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodniehija jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pokonywała przestrzeń jak w pijackim widzie. Amok pchał ja tam, gdzie brakowało już odwagi.
Przemknęła po kładce balansując na krawędzi samobójstwa, zupełnie bez zastanowienia.
Skok, strzał, dziwnie ludzkie oczy w zwierzęcej twarzy.
Rozbryzg krwi. I znów skok. I w dalej. Jeszcze jedna kładka. I w dół. Ból w mięśniach urealnia otoczenie, któremu mózg odmawia realności. Szum w uszach, a w głowie ogień.
W tle modlitwa do wszystkich świętych, których stworzyła ludzkość.
Rudowłosa przemyka chyłkiem na granicy półmroku.
Wolno. Zbyt wolno. Powietrze jest gęste i ciężkie. Stawia nieoczekiwany opór. Nie chce wypełniać płuc.

Zmrużone oczy widzą cel. Krok. Krok. Krok. Powleczone sucha skórą kości i ścięgna pracują, jakby grały w przeciwnej drużynie.
Emily nie ogląda się za siebie.
Jest już dalej. Opada na kolana przy siostrze.

*

Powietrze wybucha czerwoną łuną. Dziewczyna kamienieje w pół gestu i nagle wszystko jest inne. W czerni i bieli, ale boleśnie ostre i jasne.
Inny czas.
Ta sama sala.

Tron... upiorny tron na środku sali. Na nim król, który insygnia władzy zrobił sobie z ludzkich szczątków. Z pozostałości po dziesiątkach setek ludzkich istnień.
Dreszcz przeszywa ją od jednego do drugiego krańca kręgosłupa. Patrzy, bo nie może się ruszyć. Nie może odwrócić wzroku. Patrzy i widzi go w całej, nieogarnialnej ludzkim umysłem, postaci. Czuje jego głód. Nozdrza dziewczyny rozszerzają się, węszy. W jej sercu krew podżegana głosami ofiar tego zła, zaczyna wrzeć. Nim zetnie się w kamień, poślę go do piekła - myśli. Rodzący się w niej gniew jest tym, co trzyma ją w pionie. Co oddziela ją od szaleństwa.
Z gardła dziewczyny wyrywa się mimowolnie głuchy, zwierzęcy warkot.


*

Znalazła! Znalazła ją w końcu!
Na granicy rzęs spiętrzają się łzy.
Płonące głodem i strachem oczy Teresy wyłuskują z pandemonium twarz starszej siostry, która rozpaczliwie szarpie stalowe obejmy. Mocno, jeszcze mocniej. Przy którejś rozpaczliwej próbie nie wytrzymują paznokcie. Łamią się i odchodzą od ciała, ale ona tego nie widzi. Nie czuje nic, poza gniewem.

- Em – kochane wargi siostry poruszają się z zauważalnym trudem.– Powstrzymaj to, Emi. Proszę. Zabij. Zabij mnie! Nie pozwól mu mnie pożreć.
- Ciii - szepcze Emily poprzez zgiełk. Nie widzi nic wokół. Podnosi pistolet i sprawdza czy jest odbezpieczony. Spocone palce nerwowo poprawiają chwyt na kolbie. - Obiecuję. Nie dostanie Cię.
Ciągle płacze, ale z gardła nie wydobywa się szloch.
Podnosi się z kolan, szukając czegoś przy pasku.
Jeszcze ta chwila, wymierzona odległością pomiędzy wiertłem a wychudzoną piersią siostry.
Ta ostatnia chwila to jej szansa.
Trzask!
Ogień zaczyna pochłaniać lont. Tam, przed nią jest zło. Podmiot jej nienawiści. Nie odpuści. Z kilku kroków rozbiegu bierze zamach i wkładając w rzut wszystkie swoje siły, posyła ładunek w przestrzeń, ku skupisku zwyrodnialców. Cały jej arsenał, kilka związanych razem lasek. Jedna karta.
Ostatnia, która dzieli ją od zastrzelenia siostry.
 
__________________
Purple light in the canyon
That's where I long to be
With my three good companions
Just my rifle, my pony and me
hija jest offline