Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2012, 14:45   #22
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Sir Atul wyszedł z promu, nie oglądając się za siebie i starając się nie ukazać słabości. Za nim, zdecydowanie ostrożniej, wystąpił pobladły Rangar i służący. Spoglądając na leżące na ziemi trupy, Cameton tylko skrzywił się i mruknął z poirytowaniem. Miał nadzieję, że ciała ludzkie należą wyłącznie do mniej ważnego personelu i ochrony; w przeciwnym razie może nie być kogo ratować.
Sprawdźcie, kim byli ci ludzie. Chodzi mi o ich stanowiska — powiedział do nikogo konkretnego. Sam nie zamierzał dotykać gnijących zwłok. Złapał za ramię przechodzącego marynarza i wskazał mu palcem najbliższe ciało.

W tym momencie jednak nastąpił wybuch, a zaraz potem rozległy się strzały. Atul odepchnął załoganta i doskoczył do najbliższej osłony. Miał przy sobie karabin; wyciągnął go przed siebie, odbezpieczył i zrepetował. Wtedy obejrzał się do tyłu, gdzie zauważył swoich towarzyszy, nieco zdezorientowanych, biegnących w jego stronę. Popędził ich machnięciem ręką i szczęśliwie udało im się dotrzeć do niego bez wypadku.

Atul przyłożył karabin do ramienia i oko do lunety. Był spokojny, opanowany. Nie spodziewał się tego ataku, a otoczenie nie było dla niego bardzo znajome, ale nie bał się strzelanin. Dostrzegł, że jeden z Ukarów stał praktycznie w otwartym polu; bez pośpiechu nakierował na niego celownik i łagodnie nacisnął spust: w ułamku sekundy wystrzelony pocisk przebił się przez czaszkę obcego i utkwił w ścianie za nim. Jego towarzysz nieopatrznie obejrzał się na padające ciało i tym samym wychylił się bardziej niż powinien. Cameton uśmiechnął się tylko i posłał drugi nabój. Teraz musiał przeładować broń.

Oderwał się od lunety i spojrzał w prawo, gdzie znajdował się Rangar. Zamiast kucać, chłopak wyprostował się i celował drżącymi rękami. Atul natychmiast pociągnął go w dół; zaskoczony młodzieniec nacisnął spust, a pocisk poleciał wysoko w powietrze.
Nie wychylaj się — syknął szlachcic. Powietrze kilkadziesiąt centymetrów nad jego głową przeszył strzał, a Atul posłał w stronę swego siostrzeńca podobnie przeszywające spojrzenie.

Zabił jeszcze kilku Ukarów, ale bitwa nie szła tak gładko, jak by miał nadzieję; wkrótce pojawiła się dziwna zawierucha, jakiej łowca jeszcze nigdy nie widział. Dostrzegając jej efekty, porwał swoich kompanów i pobiegli na inną pozycję, byle dalej od burzy.
Niech ktoś obstawi karabin maszynowy! — ryknął. — Karabin!

Jednak dopiero gdy pojawiły się bojowe machiny, Atul całkiem stracił nadzieję na wygranie tej bitwy. Byli w okropnej sytuacji, między młotem a kowadłem, bez żadnej przewagi taktycznej. A przecież to przewaga taktyczna była najważniejsza. Zerwał się i pobiegł w stronę innych udziałowców; jeden z golemów skupił się na nim i myśliwemu w ostatniej chwili udało się wykonać ślizg. Seria maszynowa wbiła się w murek, za którym schronił się szlachcic; odłupane betonowe okruchy poleciały mu na twarz. Atul pociągnął Hawkwooda za rękaw.
— Czy da się wylądować gdzie indziej? — spytał. — Tutaj jest ciężko. Może powinniśmy odlecieć i spróbować w innym miejscu?

A potem przełknął dumę i zwrócił się do będącego w pobliżu inżyniera Richardsona o poradę.
— Gdzie mam strzelać? Jaki jest słaby punkt tych maszyn?
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 10-03-2012 o 14:48.
Yzurmir jest offline