Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2012, 01:55   #2
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Mężczyzna stojący na balkonie oparł się o barierkę i uśmiechnął się z wyższością.
— A teraz przestańcie pierdolić i się poddajcie.

Ivein nie wyróżniał się za bardzo. Był przeciętnego wzrostu i, chociaż umięśniony, nie wyglądał dużo inaczej od dowolnego robotnika albo chłopa. Swoje jednak w życiu przeszedł i trzymał kuszę w rękach pewnie, gotów bez mrugnięcia okiem nacisnąć za spust, jeśli tylko któryś z przestępców wykona zbyt gwałtowny ruch. Pod jego nogami leżał zwój liny, gotów, by go użyć do skrępowania więźniów. Ivein siedział w tym fachu już od paru lat i wiedział, jak się przygotować.

Alsburgczyk miał na sobie ciemnoniebieskie spodnie, bufiastą koszulę i skórzany kaftan, a na nim kolczugę. Nie było tego widać spod hełmu, ale w chwili obecnej jego włosy były bardzo krótkie; ściął swoją bujną czuprynę na łyso przed paroma tygodniami, "na wiosnę" rzekomo, chociaż wiadomym było, iż w ciągu zimy zalęgły mu się po prostu wszy. Jego twarz zdawała się kanciasta i jakby surowa, dodatkowo pokryta była bliznami, jak i całe ciało. Ivein zdecydowanie nie był ideałem piękna, co nie przeszkadzało mu jednak w ukazywaniu swych afektów niewiastom wszelkiego rodzaju.

W Bergsburgu przebywali od paru dni, a przybyli tu tylko po to, by rozprawić się ze zbiegami, pokierowani przez relacje świadków napotkanych w drodze. Ivein nie wiedział, za co ci ludzie są poszukiwani, ale za bardzo go to też nie obchodziło: zależało mu jedynie na pieniądzach i lepiej, żeby je w końcu zarobili, bo w ciągu zimy było dość krucho, ciężko wszak podróżować, gdy trakty zasypane są śniegiem. W tej chwili opanowało go coś w rodzaju euforii, na myśl o rychłej wypłacie, jak i świetnie przeprowadzonej akcji. Pewnie, musieli spędzić parę dni na obserwowaniu knajpy i musieli wydać parę szylingów na łapówki, ale było warto.

Łowca nagród stał na balkonie uśmiechnięty i mężczyzna, w którego celował, także stał uśmiechnięty, i panowała ogólna wesołość. Groteskowość sytuacji dotarła do Iveina, który spoważniał i machnął lekko kuszą, by ponaglić tłuściocha.
— No, odłóżże ten taboret i ręce w górę. Bo płacą nam za żywych lub martwych, a to drugie rozwiązanie jest dla nas wygodniejsze — i kusi.
 
Yzurmir jest offline