Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2012, 22:23   #6
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Otto z drugim najemnikiem od zaplecza przy stajniach dostali się do kuchni. Ulryk pobłogosławił znienacka, bo w całym tym rzemiośle najbardziej Normalverbraucher nie lubił mieszania cywili zaplątanych między wódkę z zakąskę przy rąbaniu mięsa. Tym razem miała to być mamka dwóch brejdaków z gangu i choć zgodnie z prawem, za pomaganie banitom groził jej taki sam stryczek co synalkom, to mały sierżant krzywił się na samą myśl o tym co się stać może. W takich rozróbach, pod zamkniętym dachem, obrywało się często i gęsto postronnym. Ucieszył się więc, kiedy czając się za drzwiami, gdy te się otwarły zobaczył drepczącą staruchę. Ulryka może i nie stanowiła zagrożenia, ale nie raz już widział matczyną miłość, która siły dodawała kierując rączki po nóż lub tasak kuchenny w obronie dziatków. Gdy tylko drzwi się domkły razem z rosłym kolegą capnęli babę uważając by nie pisła. Gębę zatkali szmatą szczelnie a ręce skrępowawszy liną oplecioną dookoła tułowia na powrozie trzymali krótko. Duże jak groch łzy popłynęły po policzkach Ulryki, ale licho wie czy nie Radnalfowe na rozum Otta. Doświadczona kobita co bez chłopa radzi sobie z oberżą, musi nosić jaja i być kuta na cztery cycki.

Otto stał w kuchennym progu rejestrując otoczenie. Po minach braci i krzyku za matką zrozumiał, że więzy rodzinne mocniejsze są od tych szemranych z kamratami. Pół-obracając się do kuchni pociągnął za linę przyciągając Ulrykę w tym samym czasie, kiedy reszta kompani wdała sie w gadkę.

Ale o czym tu kuźwa było dyskutować. Prosić grzecznie bandziorów aby głowy włożyli w pętlę na szafocie to jak liczyć, że portowa dziwka da pociupciać za darmochę. Ochujeli. Ani półork, ani równie obleśny herszt zbójów nie zamierzali tanio skóry sprzedać co zapowiedzieli od razu kpiną z ich towarzystwa. Sprawa zgoła inaczej miała się z dziećmi gospodyni. One prócz okazji do duszenia się na szafocie, tudzież szczęśliwego skręcenia karku na końcu liny, miały do stracenia matkę. Zbyt wiele razy Otto widział groźniejszych zakapiorów jak umierając wołali za mamusią. Niektórym matka jest tylko jedna. I za takich wziął bandziorów.

Kiedy przebrzmiały słowa najemnika, a krasnolud zbliżał się bez pardonu do szkaradnego pomazańca chaosu, Otto przyciągnął Ulrykę i trzymał ją pod mieczem.

- Synkowie, matula prosi cobyście od walki odstąpili! – rzucił szybko wymownie grożąc ostrzem. – Od szafotu zachowamy ją, jak i wy dobrą wolę okażecie i dacie jej jeszcze kopę lat pożyć i zelżeć w pościeli! Jak Ulryka patrona matuli waszej kocham!

Wszak osłabienie sił wroga, choćby i z góry na przegranych pozycjach nie byli, zawsze mu wpajał stary kompan z oddziału, którego pochował przed rokiem. Szukać wojenki z dala od wojny a udział brać w bitce w dobrej dla siebie pozycji, to były sposoby na zachowanie głowy na karku na dłużej. Wbił mu je do głowy stary sierżant nieraz twardą łapą jak i gromkim basem. I miał rację. Po trzydziestu latach wojaczki zapił się przy stole w kości dożywszy niemal całych pięćdziesięciu lat!

Choć mina Ulryki mogła mówić synalkom co innego, to gębę miała zatkan. Dokładnie tak byc miało. Coby w matczynej ofiarności nie przekreśliła końcówki swego życia rozkazem do ataku, dając tym cień szansy swoim ziółkom. A mina młodego najemnika była zaiste kaprawa, kiedy w dwulicowej życzliwości przecząco kręcił głową powstrzymując braci od włączenia się do bitki. Nie chciał kobiecinie zrobić krzywdy, a i na lordowski szafort prowadzić jej nie zamierzał. Skurwysynki jednak wiedzieć tego nie musiały. Wiedział, że jesli rzucone kosci mu nie wyjdą a blef prysnie, to wepchnie mamkę do kuchni a sam chwyci za tarczę, aby pomóc kompanom z drugiej linii, tnąc mieczem tych, którzy zagrażać im będą, gdyby uwikłani w zwarciu odsłnili się na ciosy pozostałych awanturników.

- No stara, a tera zobaczym, jak bardzo durnych masz synków...
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline