Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2006, 12:41   #140
Rhamona
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
- Napisałem ją dla Ciebie - odparł Michael- Chyba nic nie zrobimy, nie możemy się zajmować sprawami Gangreli wbrew ich woli. Chyba, że chcesz mieć u nich dług wdzięczności i uratować go na własną rękę.

- No niby nie możemy, ale Michael! To już nie chodzi o to, że to jest Gangrel. To jest Spokrewniony... muszę coś zrobić! Dług wdzięczności to znacznie więcej niż tylko dług. Poza tym to nie o dług chodzi - Monique wyparła się tego, choć Michael wiedział doskonale, że o to właśnie jej chodziło - Masz jakieś worki na krew? - zapytała jednocześnie ze zrezygnowaniem i nadzieją w oczach

- Mam, nawet pełne, ale kilka pustych tez się znajdzie, chodź, pokażę Ci - powiedział z lekką przekorą, jakby już czuł, co się kroi.

Monique ruszyła za nim, lecz nie zdarzyła dać nawet przejść przedpokoju. Dzwonił telefon.

- Tak słucham?- Monique machnęła wolną ręką i wskazała na telefon Michelowi.

- Witam, mówi Marius, możemy porozmawiać? Nie mogę się dodzwonić do Gabrieli i chcę Cię prosić o powtórzenie mi waszej rozmowy, a dokładniej tego, co miałaś do przekazania. Słyszałem, że coś wam poszło nie tak - starszy był lekko rozkojarzony, ale w jego głosie czuć było zaniepokojenie.

- Och, oczywiście - Monique przewróciła oczami - Spieszę wyjaśnić - uśmiechnęła się do słuchawki - Wszystko było w porządku, po prostu Gabi bardzo się bała, a w obecnych czasach to zrozumiałe prawda?

- Ostatnio może jest bardziej przewrażliwiona niż zwykle? Pewnie przez to zniknięcie Bertrama. Mnie także to martwi, ale mówiła coś o jakiejś pułapce, wiesz cos o tym?

- O pułapce nic mi nie wiadomo - zacisnęła zęby i zmarszczyła brwi - ale jestem w stanie skontaktować kogoś, kogo obchodzi życie Bertrama z kimś, kto wie gdzie on aktualnie przebywa. Czy jest pan taką osobą? Przepraszam za śmiałość z jaką wypowiadam te słowa, ale interesy to nie polityka w tym wypadku - musiała szybko zmienić temat, bo czasu było niewiele.

- Mów mi po imieniu. Nie czas na konwenanse, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi życie Bertrama. Jestem zainteresowany wszystkim co dotyczy tej sprawy.

- Za jakieś 3 minuty miałam się spotkać z informatorem w Lincoln's Inn Fields. Chce za informację, bagatela 5 litrów całkiem wytrawnej krwi, dziewiątego lub bliższego pokolenia. Jestem umówiona z nim na telefon, pewnie właśnie dobija się do mnie... lub sprzedał te info Lupinom... kto to wie? - Monique czuła się w swoim żywiole.

- Nie będę się targował, jeżeli ktoś wycenił tak wysoko tą informację, to znaczy, że jest prawdziwa, albo on sam jest szalony. Problem nie leży w cenie tylko w czasie. Przez dwie godziny będę uwiązany w rozmowę z Księżną.

- Owszem - zgodziła się z Mariusem, tu liczył się już tylko czas - Ile czasu potrzebujesz Mariusie, aby dotrzeć na miejsce z lodówką?
- 3-4 godziny, a to oznacza że tej nocy już mogę nie zdążyć.
- Obawiam się że Bertram może być już sztywny po takim czasie, ale...
- zrobiła krótką chwilę w której głównie patrzyła w sufit - mogłabym spróbować ci pomóc jakoś.

- Byłbym wdzięczny, krew oddam z nawiązką - odpowiedział bardzo szybko, jakby tylko na to liczył - Przekaż także ode mnie, wyrazy szacunku dla Michaela i mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda wam się zgromadzić taką ilość krwi. Jeśli jeszcze uda Ci się obniżyć koszt tej transakcji to nadwyżkę możesz zatrzymać dla siebie a ja osobiście dołożę do tego jeszcze jeden litr - Monique byla zszokowana lekko jego bezpośredniością, ale tak naprawdę uwielbiała to - Poproszę Cię w takim razie o zapisanie adresu: Grafton Way 21, to adres Gabrieli. Nie mogę pozwolić by nasze interesy reprezentował wyłącznie klan Toreador, to sprawa honoru. Dziękuję Ci. Czy mogę liczyć na taką pomoc z Twojej strony?

- Nie wiem czy będę chciała krew w zamian, być może będzie to zupełnie co innego. Wszystko zależy od tego jak uda mi się to załatwić. Nie leży w mojej naturze targowanie się o czyjekolwiek życie. Owszem skontaktuje się z Gabrielle jeśli taka twoja wola, jednak nie gwarantuje ci, że ona będzie przy tym wszystkim. Po prostu nie będę nikogo ciągnąć za sobą, szczególnie wtedy jeśli ktoś insynuuje, że to pułapka. Mam nadzieje, że rozumiesz co mam na myśli? A może masz kogoś innego do reprezentowania twojego klanu?

- W tej trudnej chwili, obawiam się, że nie
- zdawał się być zakłopotany propozycją Monique - ale porozmawiam jeszcze z Andrew, ojcem Bertrama, Jeżeli Gabrielle mimo mojej prośby odmówi, wyślę jego, by się z Tobą spotkał. Na koniec zechciej mi jeszcze powiedzieć Monique, co dokładnie ma zawierać ta informacja?

- Gdyby co, możesz liczyć na mój telefon. Już teraz mogę powiedzieć ci, że Bertram przetrzymywany jest bez swojej zgody. Dostaniesz aktualny adres jego przetrzymywania.

- Przekażę Andrew informację i oddzwonię jeszcze do Ciebie. To do usłyszenia
- Do usłyszenia
- rozłączyła się.

W trakcie rozmowy z Mariusem, Michael przyniósł przenośną lodówkę.

- Tych 6 pochodzi z człowieka, a te 4 są moje - wskazał na worki z krwią. Monique poczuła od niego, że się pożywiał w czasie, gdy ona rozmawiała przez telefon. Owiewał go zapach świeżej krwi.

- To Assamita prawda? Jak myślisz? Tylko im potrzebna jest konkretna krew - mówiła patrząc na zawartość lodówki.
- Na to wygląda - odparł bez emocji - To powinno Ci wystarczyć. Napełnij te 6 pustych worków - podał jej trzymany w ręce zwitek folii - i wypij tych 6, ludzkiej krwi.

Monique zabrała się do roboty.

- Pojadę do tej Gabi, ale nie zamierzam jej ciągnąć za sobą. Będzie tylko przeszkadzać, choć w razie czego pewnie przydałaby się jako jakieś wsparcie - mówiła jakby do siebie, zajęta napełnianiem worków. Czuła powoli wzbierający w niej głód.
- Jadę z Tobą - odpowiedział zaraz Michael, jakby to było od początku oczywiste. Zaraz się uśmiechnęła.
- Kocham Cię Michael!
- Ja Ciebie też Kocham i nie pozwolę żeby coś Cię się stało, już wystarczy na jedna noc
- objął ja zaraz i znów namiętnie pocałował.

Namiętną sytuację przerwał kolejny telefon. Monique rozpoznała numer informatora
- Halo...
- Witam, sprawa przedstawia się tak, że będę na miejscu za kolejnych 30 min
- powiedziała szybko i konkretnie.
- Dobrze niech będzie , 30 minut. Mój wysłannik już tam czeka. Rozpoznacie go po dużym kuferku, jaki będzie miał ze sobą, ma dla was zapieczętowaną kopertę. Przekaże ją zaraz po sprawdzeniu jakości towaru - głos był ponownie zniekształcony.

Monique z podekscytowaniem spojrzała na Michaela.
- Jedziemy!
Cieszyła się nie tyle co na kolejną akcję, tylko na szaloną chwilę, którą spędzi z Michaelem.
 
Rhamona jest offline