Z chukiem otworzywszy drzwii,wchodząc ostatni z drużyny wkroczyłem do karczmy..Nawet nie zdejmujac kaptura usiadłem koło Nicha'ja.
Gdy pieczeń pojawiła się przede mną ,najpierw uważnie ją sprawdziłem,a następnie wyjąwszy zza pazuchy okrwawiony nóż i zaczełem jeśc odkrajając sobie kawałek po kawałku.
Przez drogę nie byłem zbyt rozmowny,wogóle nie odzywałem się do innych.Narazie nie miałem jeszcze żadnego napadu w drodzę....Ale zawsze może to się zmienić.Rozejrzałem się po karczmie. "buda"-pomyślałem i wróciłem do jedzenia |