Endridil długo stał przy drzwiach rozglądając się po karczmie. Nigdy nie lubił takich miejsc. Zdecydowanie za dużo ludzi- myślał. Popatrzył na jeden z pobliskich stołów, krasnoludy-mruknął i ruszył w stronę barmana mijając Abela. Wino,- cicho powiedział do karczmarza-i coś do jedzenia.
Odwrócił się w stronę najbliższego okna i począł rozmyślać co teraz robi jego najlepszy przyjaciel Mythan.
W głębi serca cieszył się ze swojej kompani: Nikt go o nic nie pytał, a on nie musiał odpowiadać. |