Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2012, 01:36   #23
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Krótki marsz przez dżunglę, był dla jego nogi naprawdę forsujący. Bolała go, jakby wsadził ją w pułapkę na niedźwiedzie, ale dzielnie znosił trudy i znoje, z tym związane. Więc po prostu robił miny, jakby zaraz miał by komu wypierdolić w pysk, tak po porostu. Pewnie dlatego też, wszyscy wokół niego, trzymali się na odpowiednio bezpieczną odległość.

Dżungla… Słyszał opowieści od innych chłopaków, którzy stąd wracali, że potrafił żywcem, na ciele żołnierza zgnić mundur, wraz z pokaźnymi kawałami skóry. Nie mógł sobie tego wyobrazić, ale jak najbardziej chciał zobaczyć coś takiego. Niekoniecznie na sobie, chociaż rana na plecach, mogła to przyśpieszyć. Ale nie było teraz czasu na pierdoły, jak będą mieli chwilę postoju, pochwali się medykowi rozpapranymi plecami.

Mimo schorowanej nogi, starał się nie ociągać i iść przynajmniej w równym tempie. Nie wiedział co za idioci wysłali tam połowicznego kuternogę, ale prawda była taka, że był praktycznie najlepszym radio operatorem, jakiego akurat mieli pod ręką. Przynajmniej raz, był w czymś najlepszy.

Deszcz… Lało, lało i lało. Jakby ktoś sikał w powietrze, za swój kołnierz. Ani to miłe, ani przyjemne. Z rozmyślania o dżungli, o deszczu wyrwał go głos Sandersa. Szybko podzielił rozkazy. Nie ominęło się też i mu, ale w gruncie rzeczy cieszył się, że nie będzie musiał latać po krzaczorach z pukawką i nadstawiać karku. Przejechał palcami przez mokre włosy, jak na złość hełm wywiało, wraz z urwaniem się ogonu samolotu. Jak pech, to pech. Na szczęście w torbie miał czapkę, ale nie chciał by ta mokła, to też trzymał ją tam.

Ściągnięte z pleców radio, zostało sprawnie włączone. Dość nowe, ale cholernie ciężkie. No, nie aż tak, ale ciążyło. Dobrze że sprawdził je po wydostaniu się z samolotu, czy jest sprawne. Tak swoją droga, rozkaz Sandersa rozbawił go. Mimo wszystko, postanowił spróbować złapać sygnał. A nuż się uda. Ale jak ostatnio często bywało, miał rację wtedy, kiedy najlepiej by było, żeby się pomylił. Niestety, zrządzenie chciało inaczej.

- Tu Perch Two, Eagle One, czy mnie słyszysz, odbiór. - radio zatrzeszczało, zaszumiało, zatrzeszczało… i tak na przemian – Tu Perch Two, Eagle One, czy mnie słyszysz, odbiór
Tak, Sanders był idiotą, lub lubił cuda. Wybór pozostawiał chyba podwładnym.

- Sir, drzewa blokują sygnał. Do tego ta burza. Nie połączymy się z nikim – wiedział że tak będzie.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline