Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2012, 19:54   #28
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Leżała jeszcze długo pod rozgwiażdżonym niebem. Nie ruszała się. Wiatr wiał potępieńczo muskając zimnymi językami nawet najszczelniej chronione zakamarki ciała. Dosłownie zlizywał z niej ciepło. Wyrywał i zabierał, gdzieś w odmęty sylwetki lasu. Nie spała, raczej. Nie sądziła by z takimi dreszczami mogła zasnąć. Z drugiej strony, ciągle napływające fale wspomnień zaczęły ją z wolna martwić. Czy nie powinna raczej zacząć oswajać się z sytacją, a nie pogłębiać się w coraz to dalsze marzenia? Jej zziębnięty mózg natomiast podsuwał same nieprzydatne scenki rodzajowe. Intelektualizacja. Ciekawe ile komórek mózgówych umierało z powodu nadmiernego oziębienia organizmu? Krew odpływa z kończyn, a organizm kieruje życiodajny płyn do najważniejszych organów. Zastanawiała się na ile ważne są nerki. Znaczy... znała odpowiedź, ale za chińskiego bożka urodzaju nie potrafiła sobie przypomnieć w jakiej kolejności wyłączają się organy z jamy brzusznej. Nerki pierwsze? To by było upierdliwe... później dializy.

Jedna myśl przebiła się przez ten nieskoordynowany nurt pytań i rozważań. A może te wspominki trwają nie całą noc, a jedynie kilka sekund i są czymś o czym tak często się słyszy? “Całe życie śmignęło mi przed oczami. Już widziałem światło.”
Ale ona światła nie widziała. A jej życie nie ograniczało się tylko do scen łóżkowych. Zboczona suka - skarciła samą siebie i skierowała własne myśli na Boston Red Sox.

Doktor Webber z ciekawością rejestrowała nie tylko rozważania zmęczonego umysłu, ale także kolejne zmiany w funkcjonowaniu organizmu. Niektóre były podręcznikowe, inne... osobliwe. Wiedziała, że nie zachoruje. Ona nigdy nie chorowała. Represja. Leżała skulona. Nie czuła strachu. Nigdy nie bała się zjawisk pogodowych czy ciemności. Śmierci samej w sobie też niezbyt. Lęk pojawił się dopiero kiedy zobaczyła kata. Ludzi jak najbardziej należało się bać. Na studiach miała doczynenia z popaprańcami w szoku. Zmusiła ciało do przyjęcia postawy pionowej i z ulgą odnotowała, że ciało było skore do współpracy.

Celebrytka nie miała zamiaru chociażby zbliżać się do japońca. Podniosła jeden z mniejszych kamieni jakie były rozsypane po plaży.. Nie miała siły, ani choćby chęci na dźwiganie czegoś naprawdę bolesnego, a kamień wielkości dłoni był już wystarczająco przekonującym argumentem. Póki katana wraz ze skośnookim znajdywali się w pewnej odległości Michelle zaczęła rozglądać się po ciałach. Nigdy nie bała się trupów, ot zawodowa odporność. Trup to trup, leży i chemicznie buzuje. Co było istotne: fakt śmierci nie pozbawiał żołnierzy broni. Fale tak, kostucha nie. Może któryś miał przy sobie pistolet? Czy mokra spluwa miała prawo zadziałać? Nie znała się na tym, choć na logikę chyba - nie. Podniosła spojrzenie i aż zamarła.

A jednak byli z nią inni. To niedobrze... Najpierw w oczy rzuciła jej się kobieta z wyraźnie zdeterminowaną miną, która konsekwentnie ignorowała Webber jednocześnie nie spuszczając wzroku ze zbliżającego się kata. Ciągnęła coś, jakiś... konar? Michelle zawahała się. No cóż, jeżeli kobieta chciała zaatakować od tyłu, to celbrytka mogła jej znacząco pomóc. Właśnie brała zamach, by spróbować trafić w japończyka, gdy usłyszała wołanie w języku, którego nie rozumiała, chociaż zdążyła już się z nim osłuchać:
- Shirei-kan! Koko de! Koko de shiki-kan wa motto arimasu.
Robinson Crusoe właśnie szarpał dziewczynę. Michelle nie kojarzyła żadnego z nich. Skośnookie istoty były właściwie jednakowe. Nie widziała różnicy między rysami kobiet. Co się tyczy mężczyzny - podczas podróży właściwie nie patrzyła na twarze. Za dużo można było z nich odczytać, a tego nie chciała. Cofnęła się stając po kolana w słonej wodzie. Pragnęła jedynie zejść z ich pola widzenia.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 03-04-2012 o 00:06.
Eyriashka jest offline