Tommy przywitał resztę ekipy nieznacznym skinięciem głowy i zadeptawszy peta bez słowa udał się do odprawy. Jedyne, co sprawiło mu kłopot to zapomniana piersiówka w bagażu... Na szczęście w danej chwili pusta. Większość lotu przespał - w nocy nie miał na to zbyt wiele czasu.
Londyn powitał ich deszczem. Każda kolejna zimna kropla przypominała mu, że zapomnieli zadbać o jakieś zakwaterowanie... Telefon w kieszeni zawibrował wściekle.
- Witam, panie Kim. Jaki jest plan? ...rozumiem. Przekażę. Ruszamy bezzwłocznie. Żegnam. - Zadawanie pytań w takich warunkach nie miało sensu. Można by się zastanawiać, skąd Kim wiedział że już dotarli... Cóż, może patrzył na zegarek. Tommy odwrócił się do pozostałych - Mamy pokój w w Jurys Inn Chelsea. - skinął głowę ku Scholesowi - Na pana, Smith, czeka tam list. Myślę że nie ma na co czekać. Biznes jest biznes. - Po czym ruszył w stronę pobliskiego przystanku autobusowego.
__________________ Cogito ergo argh...!
Ostatnio edytowane przez Someirhle : 08-09-2012 o 17:38.
|