Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2012, 11:10   #25
Uzuu
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
"Zrzutem” ponownie zatrzęsło, gdyby nie pasy bezpieczeństwa nie obyło by się bez kilku złamań czy zwichnięć. Głupawe uśmieszki i głupie żarty nie maskowały bladych twarzy czy nerwowych spojrzeń gdy zdawało się że maszyna lada moment się rozpadnie. Czerwone światełko zamigotało ostrzegawczo a wszyscy pasażerowie mocniej uchwycili się zabezpieczeń oczekując twardego lądowania. Wstrząs i chwilę po tym klapy włazu powoli zaczęły się otwierać wpuszczając do środka toksyczne powietrze planety. Kordeth jak by sam z siebie próbował pozbyć się nieproszonych gości.

Richardson nawet nie wyjął rewolweru gdy zaczęła się cała strzelanina, doświadczenie Martineza zapewniało im doskonałą przewagę taktyczną a on zwyczajnie żołnierzem nigdy nie był. Wolał skupić się raczej na pomocy przy opatrywaniu rannego podkomendnego Gaspara. I wtedy przyszła burza, ograniczenie widoczności i walka w zwarciu do której grupa ratunkowa nie była zbytnio przygotowana. Jakoś wszystkim umknął fakt że Kordeth niezbyt nadawał się do kolonizacji, jedyne o czym pomyśleli to maski tlenowe - głupcy. Główny mechanik naprawdę czuł się jak by jedyne czym się ostatnio zajmowali to wypasanie owiec czy innego bydła, nic co mogło nieść jakie kolwiek wyzwanie. No cóż właśnie dostawali nauczkę, ważne teraz było by to przeżyć i się czegoś nauczyć. Krzyk marynarza i Rachel Richardson już pędziła w tamtym kierunku, Mathew zaklął tylko poprawiając gogle i próbując dojrzeć cokolwiek w tym chaosie.
- Tu jestem! Mathew tutaj! Pomóż mi go odciągnąć, musimy go zabrać na okręt! jego i tego drugiego! Och! A ty przestań się tak rzucać jak mała dziewczynka! - tylko krzykiem można było się porozumiewać, nie każdy niestety miał tak bardzo przydatne w tej sytuacji osobiste komunikatory.
Prawdziwa kanonada rozpoczęła się ledwo zostali ostrzeżeni przez Ala, boleśnie doświadczyli prawdziwego potencjału obronnego jakim dysponowała ta placówka Gildii Inżynierów.
- Rachel? - pytanie które zawierało wszystkie niedomówienia, doskonale jednak zrozumiane przez kobietę i odpowiedź równie krótka ale zawierająca wszystkie odpowiedzi.
- Idź. - mężczyzna uśmiechnął się i tylko dłonią pogładził policzek żony, wstając twarz była jednak pełna napięcia, krótki rzut oka na całe ledwo co widoczne pole bitwy i wbiegał już do do kabiny pilotów.
- Al po pierwsze musimy odzyskać widoczność, wykorzystaj kamery transportera, będziemy mieli przynajmniej rozeznanie gdzie znajdują się te jaszczurki. A po drugie... - właściwie nie mogli za bardzo nic więcej już zrobić, to co planował Mathew mogło okazać się zwykłą stratą czasu. Richardson jednak już podłączał Ala do systemów promu, potrzebował jego pomocy, szybkości i zdolności analitycznych.
- Al próbujemy zlokalizować częstotliwość tych automatów i albo je przejąć albo przynajmniej nadać im sygnał zwrotny, wycofamy wszystkich pod transportowiec i zrobimy wokół niego martwą strefę, wtedy zostaną tylko jaszczurki które się przedostaną, ale może nie zorientują się za szybko poza tym kamery powinny pomóc. - Inżynier naprawdę miał nadzieję że ten plan wypali a przynajmniej że będzie w stanie powstrzymać maszyny z bazy. Konsole rozbłysły mieszaniną świateł a wszystkie ekrany w tym samym momencie rozpoczęły wyświetlanie najprzeróżniejszych danych.
- Jesteśmy online przyjacielu, do dzieła. - palce mężczyzny szybko zaczęły przeskakiwać po klawiaturze, uaktualniając pozycję wszystkich towarzyszy, przynajmniej tych do których mógł dotrzeć.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline