Grupa na wyspie
Zabrzęczała zwalniana cięciwa. Wypuszczona strzała śmignęła ku drewnianej nodze, przewracając jej właściciela. I wtem wypaliła broń ognista, w dłoniach zalśniły rapiery. Wrzaski, krzyki, szamotanina. Trzech nieprzygotowanych do walki dżentelmenów nie miało szans z przeważającymi siłami. Nim wśród skał wybrzmiał pogłos wystrzałów, napadnięci leżeli już na ziemi. Jednooki był lekko ranny, ale mógł chodzić. Jednonogi, również lekko ranion,stracił jednak protezę i nie potrafił się podnieść. Najkrwawiej walkę przepłacił właściciel papugi, którego muszkietowa kula ugodziła z taką mocą, że padł nieprzytomny z ran. Tymczasem papuga, nie ucierpiawszy w wymianie ognia, odlatywała w dal, skrzecząc:
- Bwah! Dziesięć w skali Beauforta!