Kiyoshige i Francis zasiedli przy stoliku mniej więcej pomiędzy Yokko a sierżantem marines. Rozmawiali półgłosem, tak że nie dało się ich podsłuchać.
Nagle od strony miasta przybiegł zdyszany marine, zdaje się że z jakimś ważnym raportem dla swojego oficera. Potknął się praktycznie o nogi ryboluda, jednak udało mu się zachować równowagę i dotrzeć do sierżanta. Przez chwilę meldował mu coś szeptem na ucho. Oficer potaknął wolno, z kamienną twarzą, po czym dał jakiś nieokreślony znak ręką drugiemu, obecnemu przy stoliku żołnierzowi.
Poderwali się gwałtownie. Żołnierze chwycili Kiyoshige za ramiona i rzucili go na ziemię. Sierżant przystawił mu pistolet do głowy.
- Zostajesz aresztowany za podjudzanie do piractwa!- Rzekł, po czym w asyście swoich żołnierzy odprowadzili gdzieś mężczyznę. Cóż, zdaje się że Vincentowi przyjdzie trochę poczekać na wieści o swojej łodzi.
Tymczasem kelnerka przyniosła zamówione dla Yokko jedzenie i poprosiła o rachunek. Niestety, jak wiemy wszyscy, nasz bohater nie miał przy sobie wystarczająco gotówki, a ponieważ bar nie prowadził sprzedaży "na kreskę", kelnerka podniosła wielki raban. Z krzykiem wpadła do baru.
Okazało się to okazją, wyczekiwaną przez Luvena.
- Ty tam! Jesteś wojownikiem, nie?- Zagadnął głośno barman, przechylając się przez szynk.- Jeśli wyrzucisz tamtego kolesia, który odmawia płacenia i nie poniszczysz zbytnio sprzętu, dostaniesz lunch na koszt zakładu.-
Zarówno Keigar jak i Colette z P-chanem pod butami byli świadkami tych wydarzeń, stojąc w bezpiecznym oddaleniu w tłumie.
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |