Gdy już wygram ten wyścig, zostanę zawodowym kierowcą zeppelina! - pomyślał Nevis.
Po przeczytaniu wskazówki Nevis wziął się do roboty.
Spojrzał w górę. Za chwilę będzie południe. Nevis wbił łuk w piasek i czekał. Gdy słońce znalazło się najwyżej, wbił strzałę tam gdzie padał cień. W odległości mniej więcej dwóch stóp od łuku. Tuż obok nabazgrał - "12". Obserwował słońce najdokładniej jak tylko potrafił. Co prawda nie był w stanie określić kiedy minęła trzynasta i czternasta. Ale z każdą godziną stawał się coraz mądrzejszy. Dobrze wiedział kiedy wybiła 15. "Złapał" też 18. Resztę zegara uzupełnił za pomocą własnej roboty cyrkla - złączył dwie strzały, odmierzył kąt pomiędzy trzema godzinami i kreślił dalej.
Gdy miał już wszystkie potrzebne cyfry do każdej z nich dopisał to co trzeba. Gdy wszystko było już gotowe, zaczął zastanawiać się nad zaklęciem. Rzucam zaklęcie! - krzyknął. - Ooo wielkie mgły wzywam was. Ogłoście zwycięzcę proszę?
Niziołek krzyczał wszystko to co wymyślił, począwszy od "Abrakadabra" skończywszy na "Kto się nie schowa ten kryje!". Gdy pomysły mu się skończyły, a zmrok już dawno zapadł, Nevis położył się i zasnął. Może sen przyniesie mu jakiś pomysł? W każdym bądź razie:
Byle do 11! |