Nagły atak od tyłu to było ostatnie czego mag się spodziewał w środku pustyni. Odruchowo złapał napastnika na kudły (zaraz, kudły?) i cisnął na piasek, zasadzając porządnego kopa fioletowej kulce. Zaraz, zaraz... fioletowej kulce? Flafi??? Barelard klapnął z wrażenia na powrót na piasek. Po jakim czasie musiał spędzać Flafiego z zegara.
- Zostaw! Zepsujesz! - wykrzykiwał. Flafi jednak miał najwyraźniej opinię maga tam gdzie słońce nie dochodzi bo w najlepsze skakał po zegarze. Po chwili Barelard stanął jak wryty i zdumiony przecierał oczy na widok zabawy stworka, która nie była bezładną psotą a układała się w pewien wzór. Zaczął liczyć skoki.
- heh... Ale co to znaczy? - potarł kark. Pomimo nowych spostrzeżeń dalej nic nie rozumiał o co chodzi z tą godziną jedenastą. Stanął obok 11 na zegarze i bezmyślnie zaczął skakać po flafiowemu naokoło zegara. Pozy przybierane przez magika wywołały jakby ogólną wesołość obecnych, a może tylko się mu wydawało.
__________________ ZauraK |