Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2012, 13:06   #27
Colette
 
Colette's Avatar
 
Reputacja: 1 Colette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodze
No co się tutaj działo...Wpierw kogoś aresztowano, a potem to zamieszanie w barze. Całe szczęście, że tym razem Colette nie była zbyt blisko tych wydarzeń. Aczkolwiek obawiała się, że i tutaj nie łatwo będzie znaleźć odpowiednią załogę piracką - głównie zważywszy na marynarzy...
Co prawda tym razem mundurowi na szczęście nie zaczepili już niewinnego ryboluda, ale z tego co usłyszała jakiś inny osobnik nie zapłacił rachunku...Właściwie go nie znała, ale od razu poznała wojownika, który miał wyrzucić Yokko z baru. Nic więc dziwnego, iż głównie przez to, owa scena zwróciła uwagę McKay. Zastanawiała się czy naprawdę nie skończy się to jakąś burdą i czy chłopak, który jej pomógł, a który wydawał się miły, faktycznie ma zamiar ukarać niepłacącego klienta.
Dobrze chociaż, że urocza świnka się uspokoiła. Ba, nawet zasnęła w rękach jasnowłosej, więc przynajmniej w tym wypadku nie było już żadnego problemu. Notabene najchętniej wzięła by te urocze stworzonko ze sobą, ale istniało prawdopodobieństwo, że niestety do kogoś należy...Kogoś kto nie pilnuje swych czworonożnych towarzyszy.
W momencie jednak, gdy ktoś się do niej zwrócił, odwróciła wzrok na chwilę od baru. Trzeba przyznać, iż nieco zaskoczyło ją to, iż rozmówcą był zielonowłosy chłopak, którego niedawno widziała przy barze - a który wtedy dećko ją wystraszył bez powodu.
- Um... - musiała się chwilę zastanowić, zważywszy na pytanie typu 'zakład' - Jest w lepszym położeniu niż nie płacący klient, więc zapewne by dał radę...Ale trudno ocenić kogoś nie znając jego metod i stylu - dodała - ...Poza tym może poza wyrzuceniem z baru, nic się nie stanie.
Dodała mniej pewniej i z takim samym nie zbyt pewnym, małym uśmiechem. Co się dziwić? Raczej nie była typem wojowniczki co wtrąca się do innych - taa...pokój zdecydowanie lepszy...Zwróciwszy wzrok z powrotem na bar, dostrzegła coś co przedtem jej umknęło.
- Czy to nie Twój kapelusz?
Zapytała niewinnie nim zdążyła się ugryźć w język. Nie była wścibska! Ot, zauważyła to i jakoś pytanie samo wyszło...A jeśli to kapelusz zielonowłosego to czy nie powinien pomóc koledze?
 
Colette jest offline