*Będzie szybko bo czas mnie goni a nie chce blokować, sorry*
Brunet czekał w wyznaczonym miejscu zastanawiając się gdzie do cholery podział się P-chan, gdy szermierzyk przyniósł jedzenie Yokko wymamrotał tylko krótkie, ale raczej szczere -Dzięki...- Następnie młodzieniec wstał i rozpoczął poszukiwania swego najlepszego przyjaciela i partnera. -P-chan! P-chan, nierobie! Gdzie się podziewasz!- Wykrzyczał chłopaczyna ruszając z powrotem w głąb portu. A świnka słysząc jego głos momentalnie się przebudziła, szarpiąc się i wyskakując z rąk młodej damy i patrząc na nią tak, jakby chciał powiedzieć "chodź za mną!" |