Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2006, 12:55   #82
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
I pomorski zlot LI dobiegł końca. Uczestnicy rozjechali się do domów, zgaszono wszystkie światła w knajpkach Torunia i umyto kufle po piwie. Stało się to tak szybko, że zanim się ktoś obejrzał, już trzeba było wracać. To może świadczyć o jednym - zlot się udał. I, jak zawsze na tego typu spotkaniach, najważniejsi byli ludzie, którzy swoimi osobami uświetnili to spotkanie. Wcześniej znało się ich z nicka forumowego oraz postów, które napisali. Czasami do tego dochodziły rozmowy na gg czy chacie, ale nic nie zastąpispotkania osobistego, gdzie każdego można usłyszeć, zobaczyć i w pełni poznać. Takie ogólniki prowadzą do jednego tylko stwierdzenia, które cisnęło sie na usta po zakończeniu zlotu - było zajebiście. Celowy jest dobór słów, bo chyba tylko one mogą dość mgliście i bardzo zgrubnie dać pojęcie o tym, co zaszło przez te kilkadziesiąt godzin. Każdy się chyba zgodzi, nawet Ci, którzy taki zlot mieli za sobą w Krakowie, że chyba nic nie jest w stanie oddać atmosfery tego, co się tam działo. I chyba dobrze, bo jest to dodatkowa motywacja, by udać się na takie coś jeszcze raz i jeszcze raz. Inaczej się nie da.
Toruń przywitał wszystkich piękną pogodą, a mnie w szczególności opóźnieniem pociągu. Przyjechałem ponad pół godziny później, przez co dłużej byłem w nerwach zanim poznałem całe nasze grono. Całe szczęście, że Redka miała na sobie szalik, który pokazała na zdjęciach, bo inaczej nie trafiłbym na naszych. Pierwszy szok minął bardzo szybko. Wreszcie osoby, które znało się z nazwy i awatarków, pokazały swoją twarz. Oczywiście wszelkie wyobrażenia zostały szybko zastąpione tymi prawdziwymi i z czasem człowiek się oswoił z tym. Grupa choć mała, ale za to rezolutna, zaraz przystąpiła do szukania miejsca na spotkanie. Udało się i to szybko, a jak się potem okazało, nie był to ostatni lokal. To, co się potem działo, to już jeden, wielki i trwający ponad 20 godzin zlot. Była sesja, jako podstawa naszego spotkania, ale jej kontrukcja dopuszczała liczne rozmowy okołosesyjne i offtopowe, co tylko pozwoliło nam pogadać w ramach sesji o sobie, o sesjach, o forum i innych userach Jako MG nie będę oceniać sesji - to zrobią gracze, ale mogę powiedzieć, że pokładane w niej moje nadzieje spełniły się w całości. Nie ona sama miała być tu gwiazdą, a dobra zabawa i spotkanie we wspólnym gronie. I przynajmniej dla mnie wyszło to super. Udało się dzięki temu poznać ludzi, których na co dzień znamy z forum. I to od strony, której nie podejrzewaliśmy Wreszcie mogłem poznać Redone - naszą ukochaną moderatorkę (wspieramy Cię). I powiem Wam, że na żywo jest taka sama jak w postach, a nawet więcej. Nawet nie wiecie na co ja stać i naprawdę potrafi zaskoczyć. Teraz Fistus. On był kiedy jeszcze nasz na forum nie było. Ba - kiedy nawet forum nie było! Choć w sesjach się nie udziela, ale możecie mi wierzyć, że nie zapomniał jak się gra a jego intuicja gracza nie zawiodła go nigdy (no, może raz jak zaczął zastanawiać się co "kliknęło" za dzwiami ). Dobrze się z nim gada i jest taki, jak powinien być. Malekith. Hmmm. Nawet nie wiem, co powiedzieć, bo co bym nie powiedział, to i tak nie będzie wszystko. Twarzą potrafi zrobić wszystko - nie ma odczucia czy pozy, której nie mógłby pokazać. Świetny gracz, który lubi główkować (ale! ale! ale! - jak było to w skeczu Ani Mru Mru o muszkieterach) i organizator, bo wiedział gdzie iść i co robić. Razem z Fistem pokazali nam trochę Torunia, z której to wycieszki skoncentrowaliśmy się na knajpach Ruda. Jest ruda, żywa i ekspresyjna. Gotowa na wszystko (czasami aż za bardzo na wszystko - wspieramy Cię), lubiąca towarzystwo i dobrą zabawę. Jako organizatorka próbowała pilnować wszystkiego i wszystkich. Sądzę, że może być dumna ze zlotu. Bez niej nie byłby to ten sam zlot. I na koniec Lhianann (mam nadzieję, że dobrze napisałem, bo z pamięci i nie zamierzam poprawiać ) Już pojawiło się to określenie u przedmówców i zgadzam się z nim w pełni - wie dużo, widzi dużo i jest wspaniałym rozmówcą. Ponieważ z kolei ja jestem dobrym słuchaczem, to wspaniale się uzupełnialiśmy. Z niejednego konwentowego pieca chleb jadła, zatem ma porównanie co do klimatów i ludzi do wielkoformatowych konwentów. Dobrze, że się pojawiła i mam nadzieję, że nie żałuje tej decyzji.
To tylko moja pierwsza refleksja co do spotkania. Nie mogę i nie potrafię tego ująć inaczej - tam trzeba było być. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że wszyscy jak tam
siedzieliśmy, jesteśmy z jednej erpegowej gliny. Rozmowy prowadzone tak, jakbyśmy się znali co najmniej parę miesięcy, uwagi i kąśliwe docinki jak w gronie dobrych znajomych. I nie przeszkadzało to, że ludzie wokół dziwnie się na nas patrzyli. Nie przeszkadało to, że nie znaliśmy się a niektórzy nie są stałymi bywalcami sesji forumowych.
Jednym słowem powstało coś, co nie zdarza się za często - czysta synergia erpegowa, planewalkersi Kutaku - nie martw się. Byłeś obecny duchem i nikt o Tobie nie
zapomniał Już czytaliście pewnie to, co napisali inni. Zdjęcia będą niedługo, inne spostrzeżenia wkrótce. Było super i jeśli tylko nadarzy się kolejna okazja pojechania na taki zlot - gdziekolwiek by on był - to z całą pewnością dołożę starań by się tam znaleźć. Jeśli jeszcze ktoś ma wątpliwości to nie powinien ich mieć. Ludzie są normalnymi graczami, niektórzy lekko zwariowani, ale zawsze nieodmiennie ma się z nimi bardzo dobry kontakt. Szczególnie ciekawie wypada konfrontacja osobowości forumowej z rzeczywistą osobowością. Naprawdę bardzo ciekawie. Więcej ocen pojawi się przy opiniach dla userów - zapraszam.
Toruń został daleko. Jeszcze odprowadzał mnie przez kilka minut obraz grupki osób machających rękami na pożegnanie oraz krzyk "Wspieramy cię Yarot !" Wszystko rozmazało się na szybie przez deszcz oraz pęd powietrza. Ostatnie telefony, SMS-y, spojrzenie w tył. Wspomnienia ze zlotu są niezwykle cenne, bo szczere i przyjemne. Poznałem wspaniałych ludzi, przeżyłem bez snu 30 godzin wypełnionych graniem, rozmowami oraz śmiechem. Przeszło to bardzo szybko, choć czasami oczy się kleiły a gardło chrypiało. Jednak nie zamieniłbym tego na cokolwiek innego - chyba że na drugi taki sam zlot.
Dziękuję każdemu, kto przyczynił się do tej niesamowitej atmosfery - Lhiannie, Redone, Malekithowi (jeszcze nie! jeszcze nie!), Rudej oraz Fistowi. Bez kogokolwiek z Was nie byłoby tak samo. Yarot się kłania i prosi o jeszcze.
Komentarz mój jest stonowany, bo domyślam się, co wyjdzie spod ręki Rudej. Nie chcę tu niczego zapeszać, ale tam to dopiero będzie się działo
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline