Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2006, 17:47   #145
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick
Szron na lustrze powoli znikał w ciepłej garderobie. Nick zaniepokojony jeszcze bardziej gasnącym nagle światłem, które poczytywał za kolejne dziwne zdarzenie z tego wieczora, wzmógł swoją czujność i na głos intuicji, odwrócił się do stojącej przy przeciwnej ścianie Sylwii. Oburzona trochę dziecinnym zachowaniem Nicole, stała tam jeszcze i podpierając się rękami pod boki z niedowierzaniem kręciła głową.
Nie wsłuchiwał się w odgłosy z korytarza skupiając cała swoją uwagę na tym pokoju, dopiero gdy usłyszał swoje imię wypowiedziane przez Nicole, zaintrygowany mimowolnie skierował na moment wzrok w tamtą stronę. W ułamku sekundy ujrzał tylko siedzącą na podłodze Nicole, przykucniętego przy niej Ericka i odchodzącego korytarzem w kierunku Sali biesiadnej Andrew. Dalszy lament Nicole nagle przestał go interesować, bo wtedy właśnie kątem oka dostrzegł to coś, co wydawało mu się, że wyczuł przed chwilą.
Za parawanem, 3 metry obok Sylwii, gdzie jeszcze przed chwilą stały obie dziewczyny, stała jakaś złowróżbna, okryta czernią postać. Odkrycie to owionęło go strachem powodując lekkie zwiotczenie nóg. Przypuszczał, że zaraz stanie się coś złego, nie wiedział tylko co.

Erick
Tuż przed tym jak Nicole przekroczyła próg garderoby, żarówka huknęła nad ich głowami i światło zgasło zostawiając ich w półmroku. Nicole przyspieszyła kroku stukając wysokimi szpilkami o marmurową posadzkę, jakby gnana strachem, lecz jedna jej stopa poślizgnęła się na kamieniu. Wtedy straciła równowagę i niemal upadła opierając się o ścianę, gdy lewa kostka wygięła się do zewnątrz.. Jęknąła cicho. Zrobiła jeszcze parę kroków, lecz ból był wyraźnie silniejszy od niej. Osunęła się po ścianie jakby bezsilna i usiadła na podłodze cicho łkając.
Erick dobiegł do niej i choć nie zdążył już jej złapać, żeby nie upadła, przykucnął przy niej i zamierzał ją pocieszyć.
- Dlaczego mnie tak dręczysz Nick? - wyprzedziła słowa Ericka - Czy nie widzisz, że cierpię… - krzyknęła w próżnię z bólu i bezradności. – Czy to nazywasz miłością? Jeśli tak, to nie chcę jej, odejdź! Słyszysz… odejdź i zostaw mnie w spokoju. Nie chcę Cię, nie ufam Ci już.
Andrew mijał ich właśnie, westchnął ciężko i popatrzył na Ericka z rezygnacją, jakby chciał powiedzieć – daremny trud mój drogi Otello. - Po czym palnął bez wyczucia, jakby chciał ją dobić tymi słowami.
- Czy naprawdę nie możemy już normalnie usiąść spokojnie i porozmawiać… Czy każdy wieczór z Tobą moja piękna musi zakończyć się jakąś katastrofą…
 
Lorn jest offline