Leżał kilka minut w bezruchu, stopniowo przyjmując do wiadomości, że to co widzi nie jest snem. W końcu nawet przyśnić coś takiego byłoby nie lada sztuką. Zsunął nogi na podłogę i jeszcze raz przesunął dłonią po pościeli.
- Nieprawdopodobne...
Rozejrzał się po pokoju. Ściany były tak szczelnie upakowane książkami, iż wydawało się, że są z nich zbudowane ściany. Próbował ocenić ile ich może być, ale szybko zrezygnował nie mogąc wyobrazić sobie nawet tak wielkich liczb. Książki, które widział do tej pory w swoim życiu można policzyć na palcach jednej ręki, a tutaj...
- Ciekawe, czy zostało mi jeszcze w głowie coś z umiejętności czytania...
Wstał i omijając masywne dębowe biurko, które było jedynym meblem nie licząc łoża, podszedł do przeciwległej ściany. Zapadający powoli zmrok sprawił, że odczytanie tytułów książek przychodziło mu z trudem. Obejrzał się w kierunku biurka i zauważył na nim niewielki stos czystych kartek, dwa gęsie pióra, kałamarz oraz dwa metalowe lichtarzyki ze świecami. Chwycił jeden z nich i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu hubki i krzesiwa, lecz w tym samym momencie gdy o tym pomyślał, świeca zajaśniała jasnym płomieniem. Przez chwilę jej się przyglądał, myśląc - powinienem się tego spodziewać... Wrócił do książek i zaczął czytać na głos ich tytuły.
- "Rozważania o Naturze Wszechrzeczy" Seelrusa Ashkena,
"Żywoty i Poglądy Wielkich Myślicieli" Issamuela Beliada,
"Skrócony Opis Ciał i Przestworzy Niebieskich" - Revendala Orna
"Krótka Rozprawa o Pospolitych Niedomaganiach Serca w Trzech Tomach - Elismaar Benidis
"Zbiór Wszelkiej Wiedzy o Złocie" Auruma Seheta
"Skromny traktat o naturze czasu i odległości" Abidenca Delrona
Hmmm... Chwileczkę. Coś mi to mówi...
Iustus odstawił lichtarzyk na biurko, po czym nie bez wysiłku zdjął z półki ciężką, oprawną w lśniącą brązową skórę księgę i również umieścił ją na jego blacie. Okładka była przepięknie zdobiona złotymi wzorami. Gdy młodzieniec przesunął po niej dłonią poczuł, że jest ciepła i jakgdyby "pulsuje". Zupełnie jakby tomiszcze żyło własnym życiem. Przyzwyczaił się już do uczucia zadziwienia, więc nawet nie odczuł tego jako coś niezwykłego. Otworzył księgę na przypadkowej stronie i zauważył, że nie rozumie ani słowa.
- No pięknie... Co to u licha za język??
Na jego twarzy pojawiła się rezygnacja. Chociaż w zasadzie mógł się tego spodziewać... Już miał zamknąć księgę, gdy nagle dostrzegł kątem oka, jak litery na jej kartach zaczynają zmieniać się w inne, a słowa jeszcze przed chwilą obce i niezrozumiałe, przeistaczają cię w prosty, niemal potoczny język. Iustus uśmiechnął się tylko do siebie i zaczął czytać. Nie przychodziło mu to łatwo, gdyż nie miał okazji częstego praktykowania go w swej rodzinnej wiosce. Jednak z zapałem wertował kolejne strony próbując chociaż po części ogarnąć zagadnienie swoim umysłem. Nie minęło dużo czasu, gdy jego oczy zmęczyło migotanie świec i postanowił odłożyć lekturę na później.
Postanowił odprężyć się przez chwilę i zwrócił twarz w kierunku okna. Zaciekawiło go, jak może wyglądać okolica Wieży. Podszedł bliżej, jednak ciemność spowijała wszystko w takim, stopniu, że nie mógł rozróżnić żadnych obiektów znajdujących się na powierzchni. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że Wieża była dość wysoka, a przynajmniej na tyle, że człowiek przy zdrowych zmysłach nie odważyłby się wyskoczyć z tego okna. W chwili obecnej mógł więc podziwiać tylko migoczące gdzieniegdzie gwiazdy i księżyc w pełni, który na przemian ukazywał się i chował swe oblicze za przemykającymi po nieboskłonie obłokami.
Nagle zapragnął pooddychać świeżym powietrzem. Postanowił uchylić okno, ale nagle uświadomił sobie, że brakuje w nim klamki. Próbował otworzyć je szarpiąc za ramę - bezskutecznie. Spróbował ponownie, za całych sił, jednak nadal bez rezultatu. Okno wydawało się złośliwym stworzeniem, które odmawia otwarcia się z jednego tylko powodu - ponieważ on tego chciał. |