Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2006, 18:11   #84
Malekith
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Kilka słów ode mnie na temat zlotu:

Na dworzec jechałem z lekko mieszanymi uczuciami. Zastanawiałem się jak to wszystko wypali, jacy okażą się w rzeczywistości poszczególni "zlotowicze" itp, itd... Na miejscu, po chwili miotania się na dworcu, nie wiedząc na którym peronie zjawią się Ruda i Redka (Wspieramy cię PKP... ) wreszcie spotkaliśmy się. Na szczęście obyło się bez niepewnych podchodów, bo wiedzieliśmy (przynajmniej z grubsza) jak nawzajem wyglądamy. Aczkolwiek szalik Redki wyglądał inaczej niż na zdjęciu... Z niewiadomych przyczyn jego kolor był ciutkę inny... zakładamy, że to przez lampę błyskową aparatu W następnej kolejności miał przybyć Yarot, jednak tutaj nie było tak łatwo jeśli chodzi o rozpoznanie. Oczekiwanie na naszego zlotowego MG przedłużyło się o prawie 40 minut... Wiadomość ta obwieszczona nam przez megafon na dworcu wprawiła nas w... lekkie podirytowanie. Ale w tym czasie zjawiła się Lhianann, którą z radością przywitaliśmy. Natychmiast znalazła wspólny język z Rudą, tak jak sama wcześniej napisała

Oczekiwanie na Yarota wypełniały dyskusje wszelakie. M.in. spekulacje na temat wyglądu rzeczonego osobnika. Koncepcji padło wiele, jednak żadna nie okazała się do końca trafna. Potem wyszliśmy na peron i wypatrywaliśmy... tak naprawdę nie do końca wiedząc kogo :P W pewnym momencie zauważyłem wysokiego gościa, ubranego na czarno, w koszulce Iron Maiden. Nie wiedzieć jednak czemu, pomyślałem tylko "Nieeee.... to nie on" i rozglądałem się dalej. Jakież było moje zdziwienie kiedy "Iron..." podszedł do nas mówiąc "Cześć!". Wszystko stało się jasne

W głównym miejscu naszego sobotniego przesiadywania, "Krzywej Wieży", rozpoczęły się dyskusje na tematy wszelakie. Prowadzone były tak żywiołowo, że grupka "seniorów", która przybyła do lokalu później, w zaskakująco szybkim tempie lokal tenże opuściła... zupełnie nie rozumiem dlaczego Tematy rozmów: rozmaite, ale z zadziwiającą tendencją w kierunku tematu na K... Z powodu wspomnianej żywiołowości konwersacji pani z obsługi zainteresowała się, co nam tak wesoło. Na szczęście na tym się skończyło. Mam nadzieję, że nie zobaczę tam kiedyś umieszczonych przy barze naszych zdjęć z podpisem "Tych państwa NIE OBSŁUGUJEMY!"

W "Krzywej" dołączył do nas Fistus. Osobnik początkowo bardzo dla mnie tajemniczy, ale to tylko pierwsze wrażenie. Zanim się zjawił, Redka i Lhianann toczyły zacięty bój w Magic The Gathering. Jeśli dobrze pamiętam to Redka wygrała (a biedny Nightcrawler w Krakowie stawał na rzęsach i mu się nie udało pokonać Lhianann... :P) Kiedy jednak Fist już był z nami, postanowiliśmy zabrać się za sesję...

Sesja pudełko-karteczka, ZUS (bynajmniej nie chodzi o zakład ubezpieczeń) - REWELACJA! W czymś tak pomysłowym nigdy nie brałem udziału. "Bądź tym, kim być najtrudniej - sobą" idealnie tutaj pasuje. Yarot po raz kolejny, tym razem na żywo, powalił mnie swoją pomysłowością na łopatki. Zapowiadał totalny mix wszystkiego. I tak właśnie było! Chociaż nie wiem co dokładnie skąd było wzięte, ale i tak mi się podobało Nie jestem w stanie opisać tej sesji szczegółowo. W to trzeba było zagrać. Nie wiem czy mogę się pokusić o zarys wydarzeń, bo być może Yarot będzie chciał powtórzyć to w innym gronie członków LI

W trakcie sesji, jak to w sesji... masa offtopów oraz innych zabawnych wydarzeń. Nikomu nie przeszkadzało to, że widzieliśmy się pierwszy raz na oczy. Wszycy czuli się i zachowywali jak starzy znajomi. Coś niesamowitego. Forum zbliża ludzi, ale nic tak nie zbliża ludzi z forum jak takie spotkanie na żywo. Nie obyło się bez "towarzyskich" rękoczynów, które były troszkę częścią sesji (mam nadzieję, że nie przesadziłem Yarot :P) oraz innych, jak rzucanie we mnie poduszką przez Rudą - nie byłem jej jednak dłużny. W trakcie samej sesji wszyscy wykazywali mniejszą lub większą aktywność w różnych jej fragmentach, choć pewne osoby wiodły zdecydowany prym. Nie będę pokazywał palcem :P Najtrudniejszą częścią całej sesji był fragment-quiz z wiedzy ogólnej i wiedzy o szeroko pojętej fantastyce itp (przynajmniej tak zrozumiałem...), od którego zależał nasz dalszy postęp w grze. Oczywiście nie wszystkie pytania, które miały być łatwe były łatwe... Koniec końców nie obyło się bez pytań pomocniczych. Ale wszyscy jakoś daliśmy radę. Zaś do najbardziej traumatycznych przeżyć na sesji należało spotkanie krasnoluda w szortach, hawajskiej koszuli, pijącego koktail... Żadne z nas nie było sobie w stanie tego wyobrazić, dlatego Yarot, początkowo niechętnie ale po namowach popisał się swoimi zdolnościami rysunkowymi :P Ów rysunek również umieścimy do publicznego wglądu

Późną nocą, gdy zakończyliśmy sesję oraz kiedy "Krzywą" mieli zamykać, udaliśmy się w poszukiwaniu kolejnego miejsca. Padło na "Przepompownię". Tam spędziliśmy resztę nocy, grając w drugą z sesji Yarota, w AvP. Ze względu na późną porę niektórzy zaczynali przysypiać (Wspieramy Cię Redka!). Bo oczywiście pomimo usilnych starań Redone (oraz moich) nie zrobiliśmy przerwy na nocleg, ale non stop byliśmy na chodzie Obsługa lokalu była na tyle uprzejma, że pozwolono nam zostać 2 godziny dłużej niż normalnie byłoby otwarte, więc do godziny 5 nad ranem nie musieliśmy się martwić gdzie się podziać.

Następnego dnia usiłując się dobudzić w McDonaldzie i oczekując na otwarcie jakiegoś lokalu z jedzeniem innym niż fast-food, dokończyliśmy sesję w AvP w najbardziej konwencjonalny ze sposobów - wszyscy zginęliśmy :P Potem upragniony posiłek i wyprawa na dworzec. Tam rozegrana została kolejna partia MtG, tym razem z udziałem Fistusa. Zaś Yarot podejmował cierpliwe próby zapoznania Rudej i mnie z tajnikami Kultu. Na zachętę podarował nam po Booster Packu Jeśli się wciągnę, to być może na następnym zlocie zagramy Yarot!

Nawet nie wiadomo, kiedy ten czas upłynął i nadeszła godzina pożegnania. Jako pierwszy pożegnał nas Yarot (skubany, ostatni przyjechał i pierwszy wyjechał (joke :P)). Jakoś tak żadne z nas nie chciało dopuścić do siebie myśli, że to już koniec. Gdy już pożegnaliśmy Yarota gromkim: "WSPIERAMY CIĘ YAROT!" i pociąg odjechał, wróciliśmy do dworcowej kafejki. Wykorzystaliśmy czas, jaki nam pozostał na rozmowy, podzielenie się wrażeniami ze zlotu. Wszyscy byliśmy zadowoleni i szczęśliwi, że tak wspaniale się wszystko udało. Ale aż się łezka w oku kręciła na myśl, że w ciągu najbliższych godzin każde z nas będzie już w domu, życie wróci do normalnego trybu... a zlotowicze będą gdzieś daleko... daleko... Podzieliliśmy się między sobą opiniami o sobie. Kto czego się spodziewał i na ile te oczekiwania się sprawdziły. Nie będę rozpisywał się tutaj na temat poszczególnych osób. Stosowne komentarze umieszczę w opiniach (tak tak... bójcie się :P). Gdy ostatecznie pożegnaliśmy najpierw Lhianann, a zaraz potem Rudą i Redkę (pociągi odjeżdżały niemal w tym samym czasie), otarliśmy ukradkiem łzy i nastąpił oficjalny koniec zlotu. Jako całkiem ostatni pożegnaliśmy się z Fistem w autobusie MZK.

Podsumowując powiem tyle: będzie mi Was bardzo brakować. Już za Wami tęsknię... Spędzone z Wami długie godziny na zlocie na długo zapadną mi w pamięć. Nie mogę doczekać się następnego, kiedy to znów, mam nadzieję, spotkam się z Wami. Cieszę się niezmiernie, że mogłem poznać Was wszystkich i dziękuję za tak wspaniale spędzony czas

JA CHCĘ JESZCZE RAZ! :P

P.S. Na zlocie padała cała masa mniej lub bardziej śmiesznych tekstów, które skrupulatnie były zapisywane. Ruda obiecała zrobić z nich coś i wrzucić tutaj. Strach się bać co wtedy inni użytkownicy sobie o nas pomyślą... Może dzięki nim zasłużymy sobie na warna Już przed zlotem postawiliśmy sobie za cel zarobienie na ostrzeżenie. Byliśmy praktycznie jedynymi userami-szaraczkami na zlocie. Reszta to osoby, które takowego warna mogą nam dać. Zatem moi drodzy "zlotowicze z obsługi" - zasłużyliśmy...? :P
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline