Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2012, 21:32   #265
Smoqu
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Verpine przysłuchiwał się “przesłuchaniu” holokronu bez przeszkadzania towarzyszce w zadawaniu pytań. Jej pomysł na pytanie o drążenie powiązań Irtona z Ennrianem nie był zbyt szczęśliwy w opinii padawana, przynajmniej w odniesieniu do tego holokronu. Mistrz, który zgromadził w nim swoją wiedzę, na pewno umarł wiele wieków przed narodzinami jego mistrza. Przysłuchując się odpowiedziom z nagrania, sam układał swoje pytania i czekał na odpowiedni moment, bo jak zwykle odpowiedzi rodziły następne pytania. Jedną z informacji uznał na tyle istotną, że to zagadnienie postanowił poruszyć, jako pierwsze.

>>Gdzie na Tython mieści się świątynia Jedi? Może Ennrian jej poszukuje, albo czegoś w niej ukrytego?<<

Ponieważ holokron nie reagował na przekazy poprzez Moc, więc skierował go do Ery. I druga część była przeznaczona tylko dla niej. Jego towarzyszka wyczuła to i powtórzyła jedynie pytanie o lokalizację świątyni. Obraz mistrza zafalował nagle i zniknął, ale na szczęście urządzenie działało nadal, bo został on zastąpiony trówymiarową mapą okolicy. Ziew poznał trochę najbliższe otoczenie posiadłości Karnishów, więc prawie od razu udało mu się rozpoznać, gdzie na wyświetlonym planie znajduje się ich lokalizacja. Miejsce oznaczone jako Świątynia musiało być około jednego dnia drogi od posiadłości. Czyli nie tak znów daleko.

>>Co może powodować, że Ennrian jest niewyczuwalny w Mocy? I czy istnieje jakiś sposób, technika, która pozwala mimo wszystko go odnaleźć?<<

Odpowiedź była bardzo ogólna, ale niosła również pewną konkretną informację:

- Przykro mi, nie znam żadnego Ennriana. Technik ukrywania się w Mocy istnieje z kolei tak wiele, że na naukę ich wszystkich mogłoby nie starczyć życia nawet najbardziej długowiecznym istotom. Odszukanie w Mocy adepta, który stosuje takie techniki jest niemożliwe bez poznania tajników określonej techniki.

To czyniło sprawę właściwie jasną. Nie było sensu próbować odnaleźć Ennriana w Mocy bez wiedzy o metodzie, jakiej używał, aby się skryć. Następne pytania, które przyszły do głowy padawanowi dotyczyły fragmentów, które zostały użyte do kontrolowania ich towarzyszy i obróceniu ich przeciw reszcie Jedi.

>>Czy wiadomo, jaką wiedzę zawierał Mroczny Holokron?<<

- Jak już wspomniałem, nie zachowały się żadne zapiski tego dotyczące.

>>Czy jest znana jakakolwiek metoda złożenia i naprawienia holokronu po jego zniszczeniu?<<

- Jest to niemożliwe.

Więc fragmenty, nawet zebrane wszystkie, nie umożliwiały najprawdopodobniej odtworzenia całości. A to znaczyło, że ich przeznaczeniem i jedynym zastosowaniem było poddawanie adeptów Mocy wpływowi Ciemnej Strony i możliwość ich kontrolowania. Ostatnią rzeczą, o jaką chciał zapytać był cel badań mistrza.

>>Co może nam powiedzieć jeszcze o głównym temacie jego badań, powodach, które doprowadziły do konfliktu pomiędzy Sithami i Jedi?<<

Tu holokron był dużo bardziej rozmowny i zasobny w wiedzę, którą chciał się podzielić. Mistrz rozpoczął wykład o swoich badaniach i wnioskach do jakich doszedł. Mimo, że wiedza ta była bardzo interesująca, to niewiele wnosiła nowego w ich sytuacji. Tym niemniej Verpine z zainteresowaniem wysłuchał całego przekazu, który trwał ponad godzinę. W jego głowie zaczął się rysować plan.

>>Mamy dwa wyjścia.<< Zagaił do Ery, gdy skończyli w końcu z holokronem. >>Albo spokojnie czekamy na następny ruch Ennriana. Jego wzmianka o tym, że coś tu jest i tylko trzeba sięgnąć po to ręką może być jedynie blefem. On wie, że coś tu jest, ale … nie wie co to i gdzie dokładnie się znajduje. Wie, że podsuwając nam taką wiadomość, spowoduje, że to my zaczniemy szukać. A on spokojnie poobserwuje i wkroczy w odpowiednim momencie, gdy już to znajdziemy. Dlatego myślę, że nie musimy się przejmować tym tajemniczym czymś, co jest niby tuż pod bokiem. Druga sprawa, to owa starożytna świątynia. Tam możemy znaleźć urządzenia do komunikacji i połączyć się Coruscant. Może nawet będzie czym odlecieć? Ale tu pojawia się możliwość, niewielka co prawda, ale zawsze, że Ennrian szuka właśnie tej Świątyni. I wtedy idąc tam poprowadzimy go do celu jak po sznurku. Tym niemniej uważam, że powinniśmy tam pójść, bo korzyści są większe niż zagrożenie i chyba już pora, abyśmy to my wykonali nasz ruch.<<

Niestety, stan zdrowia pacjentów jeszcze nie był na tyle dobry, żeby nawet niewielka grupa mogła opóścić posiadłość, więc dyskusję, kto i czy w ogóle, odsunięto do momentu takiej poprawy samopoczucia rannych, żeby wszyscy, a przynajmniej większość mogła już walczyć. Zajęło to tydzień. A w tym czasie Ziew dołączył w ćwiczeniach z mieczem do Alerq'a. Nalegał jednak, aby przed każdym sparingiem najpierw medytowali w celu wczucia się w otaczającą Moc i wyciszenia. Chciał poprawić swoją technikę i włączyć do coraz większego zrozumienia Mocy rówież aspekt walki, tak teraz im potrzebny.Po tygodniu w końcu ustalili, że nie można dłużej czekać. Ennrian jakby pod ziemię się zapadł i nie dawał oznak życia. Ponieważ Mistrz Saldith wciąż był nieprzytomny, mimo pobycie w zbiorniku z baktą, więc Era musiała zostać, aby go doglądać. W końcu w grupie zwiadowczej, która miała zbadać starożytną Świątynię znalazł się Ziew, Tamir i Alerq. Reszta miała bronić posiadłości. Przed wyruszeniem Verpine pokazał wszystkim, jak zachowuje się jego system alarmowy, zebrał zestaw narzędzi, które zapewne okarzą się potrzebne, jeśli chcieli nawiązać łączność z Coruscant, odpowiednią ilość pożywienia, aby w ogóle tam dotrzeć. Tak wyekwipowani wyruszyli z pewnymi obawami, ale i nadziejami na rozwiązanie tej patowej sytuacji, jaka się wytworzyła.
 
Smoqu jest offline