| Taaak, nauczyciele matmy są groźni. Gdy tylko ktoś matematyczce przeszkadzał na lekcji, to wołała delikwenta i kazała mu zrobić coś absurdalnego. Do pewnego przeszkadzającego ucznia:
- Idź do woźnej i przynieś amarantową kredę.
Przyniósł kawałek w takim czerwonawym odcieniu...
Innym razem:
- No to przynieś tym razem... miętową kredę.
Po chwili uczeń wraca, niosąc kawałek zielonkawej kredy.
- Nie lizałem, ale pani B. [woźna] zapewniała mnie, że jest miętowa. - Śmiech na sali.
Przykładowe pytanie z j. polskiego, kartkówka, Dziady:
9) Co palił Guślarz, by przywołać ducha pośredniego?
Albo dyskusja nad ,,Starym człowiekiem i morzem". Pani, widząc, że klasa jest średnio zainteresowana tematem, rozpaczliwie rzuca pytanie, czy uważają utwór Hemingwaya za optymistyczny czy pesymistyczny. Parę osób się wypowiedziało na temat siły tkwiącej w człowieku itp., ale zanosiło się na to, że klasa będzie niezainteresowana. Wtedy jedna z dziewczyn, miejscowa specjalistka od polskiego, prosi o głos i zaczyna forsować tezę o pesymistycznym znaczeniu poznanej lektury. Wszyscy polemizują, a koleżanka po dwóch wypowiedziach milknie i tylko uczniowie dyskutują aż do dzwonka i chwilę po (!) na ten temat. Potem praktycznie wszyscy wychodzą. Zostali tylko dyżurni i paru uczniów, którzy się grzebali, w tym rzeczona specjalistka. Nauczycielka mówi:
- Mimo wszystko sądzę, że ,,SCziM" ma wydźwięk optymistyczny...
- Ależ proszę pani, ja też tak uważam, ale zdawałam sobie sprawę, że jak nie wzniecę dyskusji, to przez te wrzaski z tyłu źle mi się będzie przysypiało.
No i cytacik z zeszytu do geografii:
,,Woda płonąca pod lodowcem ma kolor mlecznoniebieski".
Edit:
A oto skutki wysłania klasy na wycieczkę:
Przed chwilą odwiedziliśmy kryptę, w której spoczywał święty, nauczycielki ogarniają klasę, nagle ktoś woła:
- Zaraz, gdzie jest pani X?
[Pani Y]: Jak wychodziliśmy z grobu, to jeszcze była...
[śmiech na sali... eee na świeżym powietrzu]
[u]: Mam pomysł! Odwróćmy się tyłem do tej wolnej przestrzeni, zacznijmy mówić xoś złego o pani X i zaraz się pojawi... za naszymi plecami!
Niestety, nie podziałało.
Innym razem pojechaliśmy na tygodniową wycieczkę i ciągle: bierzcie foliowe pelerynki, bo może padać! A czemu ty nie masz pelerynki? Kuba, gdzie twoja pelerynka? Dziewczyny, przestańcie porównywać pelerynki i chodźcie! W końcu ostatniego dnia, gdy mieliśmy zwiedzać katakumby:
[P. Y]: No dobra, możecie nie brać pelerynek...
A po zwiedzeniu, już w autokarze:
[P. X]: A czemu nie mieliście pelerynek? Tam były otwory wentylacyjne i mogło prze nie napadać! Oj, nieładnie!
[ze trzech uczniów]: Ale proszę pani, to nie fair! Myśmy mieli pelerynki!
Nadmienię, że przez całą wycieczkę... nie padało.
Albo elegancki kwiatuszek z matematyki (znowu):
[P]: A ty czemu tam chodzisz z tyłu, U1?
[U1]: A... poszedłem spytać Kubę, czy nie widział mojego krzesła, bo mi się gdzieś zapodziało.
W chwilę potem:
[P]: Czemu znowu gadasz?
[U2]: On szuka krzesła, proszę pani!
I pod sam koniec lekcji:
[P]: Czemu wychodzicie z ławek? Jeszcze nie było dzwonka!
[U3, U4, U5, U6]: (chórem): Szukamy krzeseł!
Niegdyś na fizyce robiliśmy z papieru lejki, by zrobić z nich wahadła, nasypać piachu i zbadać ruch drgający. Nie zdążyliśmy na jednej lekcji, więc lejki zostały na parapecie. Przychodzi pani od polskiego:
[P]: A co to jest? (podnosi lejek)
[U1]: Czapeczki dla krasnoludków!
[U2]: Lejki na fizykę, zbadamy ruch drgający.
[P]: Aha.
[U3]: (scenicznym szeptem): Dobrze, że ją tak nabujałeś i nie wie, że to czapeczki. Przynajmniej nie powie krasnoludkom.
Edit: Przybyło kolejnych kwiatuszków, niedługo chyba założymy kwiaciarnię.
Na przykład, dzięki sprawozdaniom, ddowiedzieliśmy się, że w Rzymie znajduje się katedra św. Pawła z Amorami (tzn. za Murami), a wśród zabytków znajduje się wielka chmura Cirrus Maximus (to znaczy... nie chmura, tylko cyrk, ale w sumie wszystko jedno).
Czy też pytanie:
- Czy może ktoś nie wymyślił już tego hasła?
Uczeń się zgłasza.
- Ja już nie wymyśliłem! (Czyli: ach, te cudowne przeczenia w języku polskim...)
I kilka z serii ,,niech żyje uczniowska pomysłowość"
- Podaj przymiotnik od ,,snob"!
- Snobiasty?
- Jakie znasz przyczyny zatrucia jadem kiełbasianym?
- No na przykład, jak kogoś ugryzie jadowita kiełbasa...
(Uczeń idzie do tablicy. Drugi, parodiując skradanie się, pędzi za nim, wyciąga mu telefon z kieszeni i chce wrócić do swojej ławki - obaj siedzieli z tyłu klasy) Nauczyciel:
- A ty dokąd?
- Po mój telefon, bo on miał go w kieszeni.
- A czemu akurat teraz?
- Bo chciałem to zrobić szybko i dyskretnie...
- Ostatnio pytałam chłopaka, więc teraz może jakaś dziewczyna? Nikt?
- Ja! Ja!
- No dobrze, jak bardzo chcesz, to idź do tej tablicy, Sebastian, ale ja wołałam jakąś dziewczynkę...
- Czy to robi jakąś różnicę?
- Co ty tam robisz?
- Ale ja jestem grzeczny
__________________ Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)
Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Ostatnio edytowane przez Irregular : 15-05-2012 o 15:33.
|