Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2012, 14:34   #2
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Pogoda im sprzyjała. Indianin wiedział, że to zasługa jego wieczornych modlitw. Nie zamierzał się tym chwalić, czy się z tym obnosić. I tak pewnie nikt, by mu nie uwierzył, a on wcale nie zamierzał o to zabiegać. Wiedział swoje i tylko to się liczyło. Od kiedy przemówiły do niego duchy natury, całe życie uległo zmianie. Zaczął zupełnie inaczej patrzeć na ten zniszczony i bliski agonii świat. Duchy mówiły mu, że zagłada to kara, a zarazem pokuta dla ludzkości. Ludzkość w swej pysze i ignorancji żyła tak, jakby była właściciele całej planety. Zatruwanie środowiska, eksploatacja surowców, życie ponad stan, brak poszanowania dla życia i natury, to wszystko się zemściło. Przyszedł czas zapłaty. Teraz każdy dzień to walka o życie.
Ma'o'-nehe cenił każde życie i szanował je. Czcił naturę i to w niej szukał wsparcia i modlił się o pomoc. Duchy nie raz wskazały mu właściwą drogę, czy źródło wody. To dzięki nim żył i walczył nadal.

Johna, Rudolfa i Francisa poznał kilka tygodni temu. Los zetknął ich ścieżki, a że okazało się że mają wspólny cel, postanowili podróżować razem. Jasne było, że w grupie zawsze bezpieczniej i zawsze łatwiej się bronić, czy to przed atakiem gangerów, czy siłami Molocha. Relacje w grupie były całkiem znośne i po pierwszych kilku zgrzytach czterech mężczyzn wypracowało znośny kompromis. Żaden nie ingerował w prywatne sprawy innych, w miarę możliwości pomagali sobie i działali razem. Na szczęście los nie wystawił ich jeszcze na próbę i nie było konieczne, by sprawdzać jak każdy z nich jest słowny.

Ma'o'-nehe trzymał się na uboczu. Nawet podróżował własnym środkiem transportu. Jego mały wojskowy motorek z kilkoma przeróbkami sprawdzał się świetnie w każdym terenie, a przy tym mało palił. Jazda na tym wynalazku wymagała nie tylko wprawy, ale także sporej siły i nie każdemu udawało się na nim przejechać.
Specyficzne koła zrobione ze stalowy ostrzy od piły tarczowej świetnie sprawdzały się na nierównym gruncie, ale powodowały także, że jazda na motorze była bardzo szarpana i niewygodna.
Przez lata Ma'o'-nehe przywykł jednak do trudów i niewygody i bardzo cenił swój motor. Dawał mu on nie tylko poczucie niezależności, ale także tak ukochaną przez niego wolność i samodzielność.
Mimo dość przyjaznych stosunków z pozostałą trójką, tak naprawdę to tylko hiena Mal’hu była jego prawdziwym przyjacielem. Była krnąbrna, waleczna, agresywna i samotna. Dokładnie tak samo, jak on. Poznał ją kilka lat temu, gdy szedł przez pustynię. Znalazł ranne zwierzę i pomógł jej. Od tego czasu Mal’hu nie odstępuje go na krok. Pomaga w walce, wspiera i jest prawdziwym kompanem w czasie wielu samotnych podróży po pogrążonym w chaosie świecie.

Jadący tuż przy Jeepie Indianin słyszał tyko co drugie słowo z trwającej właśnie audycji. Słowa Rudolf potwierdziły tylko to, co Ma'o'-nehe przypuszczał i co właśnie potwierdziły mu duchy.
- Duchy są niespokojne - rzucił ni to do siebie, ni to do pozostałych - Szykują się poważne kłopoty.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline