Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2012, 22:19   #8
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
- Wiesz, tak powiem ci na marginesie, że nie lubię lizusostwa, ale my to już mamy we krwi, nieprawdaż, młody Ventrue?
Francis uważał odpowiedź na to pytanie za zbędną. Wymusił na swych ustach, by wygięły się w lekki, przyjazny uśmiech, który jednak ominął oczy Kainity. Straciwszy zainteresowanie słowami wypływającymi z ust Seneszala, spojrzał na nowo przybyłych. Jeden z nich był Ventrue, co do tego nie miał wątpliwości. Drugi natomiast... Cóż, Włoch nauczył się panować nad swoimi emocjami wiele lat temu, jednak nawet mimo tego, przez jego twarz przemknął cień obrzydzenia. Zniknął tak szybko, jak się pojawił. Zająwszy jedno z wolnych krzeseł, sięgnął ręką po kieliszek z winem i uniósł go do ust. Nienawidził alkoholu wszelkiej maści, lubiąc mieć czyste myśli w każdej chwili, jednak jego dziewiętnastowieczne wychowanie wzięło górę. Zmoczył usta trunkiem i odstawił naczynie, wpatrując się w Seneszala, który obecnie wyjaśniał charakter ich pracy. Nie okazał tego, jednak miał ochotę wstać i wyjść w chwili, gdy usłyszał słowo „ochroniarze”. Francis był ostatnią osobą, która byłaby odpowiednia do bycia jednym. Jego walki nie opierały się na sile mięśni, lecz słów, powiązań i pieniędzy. Był Ventrue, do cholery! Nie odezwał się jednak ani słowem, cicho bębniąc palcami o blat stołu, uważnie słuchając wszystkich obecnych. Gdy przybył William, odpowiedział na jego powitanie jedynie skinieniem głowy, odwracając się w stronę Seneszala. Nie odzywał się, chłonął każde słowo które padło. Nawet kiedy Malcolm osunął się na krzesło, wyraźnie bledszy, nie skwitował tego niczym więcej aniżeli uniesieniem brwi. Sytuacja stawała się coraz ciekawsza z każdym kolejnym słowem i zdaniem. Primogenitura, Francis zaśmiał się kpiąco w duchu. Ustrój równie bezużyteczny jak demokracja. Nie istniała jedna właściwa droga, którą można by użyć do wytypowania właściwego przywódcy. Każda miała jakieś wady i każda niosła ze sobą ryzyko, że kolejna osoba, pociągająca za sznurki, będzie jeszcze gorsza od poprzedniej. Włoch nigdy nie lubił bycia w centrum uwagi, toteż nigdy nawet nie myślał o sprawowaniu władzy. Był typem, który wolał pozostać w cieniu, używając swej misternie utkanej sieci powiązań do manipulowania ważnymi personami bez ich wiedzy. Szara eminencja. Władza zza tronu. TO był żywioł Mediolańskiego Kainity.
 
Aro jest offline