Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2012, 19:43   #1
Sahara Storm
 
Sahara Storm's Avatar
 
Reputacja: 1 Sahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znanySahara Storm wkrótce będzie znany
[Storytelling, Autorski] Cukierkowa Dolina

Piękny, wiosenny dzień. Słońce wisi wysoko na niebie, ptaki śpiewają, a rodzina krwiożerczych wampirów i samotny wilkołak rozmyślają nad tym, jak wykończyć siebie nawzajem.
To wojna gigantów. A w wojnach gigantów zawsze największą rolę odgrywają ci maleńcy, niewspominani ani słowem w podręcznikach do historii, choć to właśnie oni tę historię tworzą. Niczym trybiki napędzające mechanizm, to oni wygrywają i przegrywają bitwy, dążą do celu i albo go osiągają, albo i nie. Giganci są tylko pomysłodawcami. Tak naprawdę wszystko zależy od korowodu szarych, bezimiennych mrówek. A przecież każda z tych mrówek ma własne imię, własną historię, własne przeżycia, cele i aspiracje.
I to ci ludzie… albo i nieludzie. Tylko oni tak naprawdę mają znaczenie.
A porządek świata zależy właśnie od nich.

Rena Luty

Przybywasz do Cukierkowej Doliny bladym świtem. Z zaciekawieniem obserwujesz ludzi, starając się wyszukać w tłumie kogoś odstającego od normy – kogoś, kto twoim zdaniem mógł przyjechać tutaj w tym samym celu, co ty. Włóczysz się po ulicach, jednak nikomu nie udaje się szczególnie zwrócić na siebie twojej uwagi.
Dopiero wczesnym popołudniem zauważasz coś, co według ciebie jest nieco… niecodzienne.
Cień.
Cień kota.
Który w mgnieniu oka zmienia się w cień…
…człowieka.
W jednym mgnieniu oka stoisz, zdziwiona, w ślepym zaułku obskurnej uliczki, a już w następnym leżysz, przygnieciona przez cielsko dostojnego, czarno-białego kota, wbijającego pazury w twoje ubranie.

Jason Stone

Z okna niewielkiej, aczkolwiek schludnej i urządzonej w dobrym guście posiadłości państwa Ganthier dochodzi do twych uszu stłumiony głos Lily Rose.
- … zbiera swych popleczników. Jakby sądził, że uda mu się cokolwiek wskórać.
Jej gniewną tyradę przerywa tubalny głos pana Francoisa Ganthier.
- Czy naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł…
- Czyżbyś śmiał w to wątpić, ojcze?
Znudzony, przestajesz słuchać. Twoje myśli zbaczają na inny tor.
Odkąd mała Lily przemieniła cię w wampira, coraz rzadziej zdarza ci się tak naprawdę myśleć. Poddajesz się w stan błogiej nieświadomości umysłu, badając swoje nowe umiejętności z nieskrywanym zapałem. Od czasu do czasu dziewczynka czegoś żąda, ale zazwyczaj stoisz tylko przed domem, w cieniu rozłożystego dębu, odgrywając rolę ochroniarza.
Nagle dostrzegasz jakieś poruszenie w krzakach. Wbijasz wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą zauważyłeś ruch.
Skradasz się powoli, ostrożnie, nieprzerwanie dążąc do wyznaczonego celu.
Wreszcie stajesz nad swoją ofiarą z wyrazem triumfu w oczach.
W krzakach czai się wysoki, szczupły mężczyzna o czarnych włosach związanych w opadający poniżej pasa warkocz.
- No, no, co my tu mamy? – pytasz z uśmiechem na ustach.

Sapienza

Twój cień kładzie się na rozgrzaną promieniami słońca ziemię, gdy przemierzasz miasteczko, które w najbliższym czasie ma stać się twoim domem. Twej uwadze nie umykają nawet najciemniejsze, najciaśniejsze zaułki. Ze spokojem przemykasz po krzywiznach dachów, i jedynie gęste futro sprawia ci jakąkolwiek przykrość. Jest niezmiernie gorąco.
Kiedy stwierdzasz, że zobaczyłeś już wszystko, co było do zobaczenia, z gracją zeskakujesz na ziemię z wysokiego budynku (oczywiście, na cztery łapy).
Jest stanowczo za gorąco.
Nic dziwnego, ze postanawiasz przybrać ludzką postać.
Nagle dostrzegasz młodą kobietę ze zgrozą wpatrującą się w twój cień.
Myśląc, że to będzie prawdopodobnie ostatnia rzecz, jaką zauważyła ona w swoim życiu, szykujesz się do skoku, i już w locie przemieniasz się z powrotem w kota.
Zielonooka blondynka jest zbyt zaszokowana, żeby chociażby krzyknąć.

Dr Jacob Byrd

Upał dokucza ci straszliwie, dlatego postanawiasz skryć się w cichej, chłodnej kawiarni. Od niechcenia sączysz kawę, przyglądając się zgromadzonym tutaj ludziom.
Płacisz i wychodzisz, kierując się w stronę centrum miasta, kiedy nagle słyszysz krzyk…
Na chodniku stoi ledwo przytomna ze strachu kobieta, a podstarzały wampir sączy spokojnie krew wypływającą z rany na jej szyi.
- Zostaw ją! – krzyczysz, nie myśląc nawet, w jakie kłopoty się pakujesz.

Philipe Baptiste

W Cukierkowej Dolinie nic się nie dzieje. Ciasteczkowe Miasteczko nie jest pod tym względem ani trochę lepsze.
A jednak nie mogłeś się powstrzymać. Po prostu musisz ich zobaczyć: rodzinę, z którą przez tyle lat mieszkałeś pod jednym dachem.
Bez trudu udaje ci się zakraść na teren posiadłości. Wszystko wydaje się dziecinnie łatwe…
Dopóki drogi nie zastępuje ci postawny wampir z przyklejonym do ust wzgardliwym uśmiechem.
- No, no, co my tu mamy? – pyta, a ty czujesz, jak twoje serce zamiera.
 
__________________
,,Tak, jestem wariatką
I nie proście o autograf
Bo jestem niepoczytalna" ~ ,,ERROR"
Sahara Storm jest offline