Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2012, 02:15   #268
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
Era czuła się lżej odkąd zdjęto z jej barków ciężar dowodzenia. Teraz Ijan martwił się organizacją całej tej zabawy. Ona zaś mogła sie spokojnie zaszyć i... przyznać do porażki? Cóż nikt nie zginął, kilka osób oberwało ale i tak jak na okoliczności to był i tak dobry wynik. Więc czemu czuła się jakby zawiodła?
Od ostatniej rozmowy z Tamirem myślała wiele, zwłaszcza nocami obserwując jak cienie tańczą po suficie.
Co to tak naprawdę znaczyło być Jedi?
Kiedy była mała i Shoo nosił ją na barana po świątyni po prostu ekscytowała się tym, że może ruszać łyżeczkami za pomocą Mocy. Potem gdy dostała swój pierwszy miecz treningowy marzyła o wielkich przygodach i wyprawach w nieznane. Potem została padawanem Caprice i miała dość przygód. Potem do nich przywykła i zaczęła powoli szukać w nich sensu. Wielkiego wydumanego sensu który rozpadł się jak domek z kart.
Więc co to znaczy być rycerzem Jedi?
Zastawiała się siadając na jednym z foteli. W dłoniach obracała holocron Irtona Karnisha.
- Pobudka uparciuchu, musimy pogadać - powiedziała aktywując urządzenie.

Przed Jedi pojawiła się przezroczysta, jasnoniebieska sylwetka dobrze znanego jej mistrza. Irton wyglądał nieco młodziej niż ten, który jakiś czas temu opuścił Tython. Twarz miał niemal idealnie gładką, włosy nieco krótsze, ale poza tym nie różnił się niczym. Nawet szata zdawała się być tą samą jaką nosi dzisiaj. Hologram przemówił znajomym, przyjaznym głosem:
- Witaj adepcie Mocy. Jestem rycerzem Jedi, nazywam się Irton Karnish. Zapisałem w tym holokronie wszystkie informacje o moich przodkach jakie udało mi się znaleźć. Pytaj o co tylko zechcesz, udzielę odpowiedzi na każde pytanie, o ile tylko będę znał odpowiedź.

D’an uśmiechnęła się pod nosem. Ciekawe czy wszystkie holocrony zaczynają od tej samej linijki. Czy dostała by tą samą odpowiedź gdyby była stara jak mistrz Yoda.
- Interesuje mnie historia życia Cylliana Karnisha - powiedziała.

- Cyllian Karnish był rycerzem Jedi, żyjącym w czasach, gdy Galaktyka podzielona została między Republikę i Imperium Sithów. Urodził się w trakcie Wielkiej Wojny Galaktycznej, 20 lat przed podpisaniem Traktatu z Coruscant, kończącego konflikt. Jego ojcem oraz mistrzem był Yvan Karnish, wówczas już mistrz Jedi. Najwyższa Rada tradycyjnie pozwoliła kolejnemu Karnishowi na posiadanie potomstwa.
- Yvanowi nie łatwo było pogodzić trenowanie swojego syna ze swoimi obowiązkami jako Jedi, a mimo to uparcie starał się wykonać oba te zadania. Gdy przebywał na Tython, w posiadłości swego rodu, szkolił młodego Cylliana. Jednak gdy dowodził w walkach przeciwko Sithom chłopiec odsyłany był do miejscowej enklawy Jedi, gdzie szkolił go mistrz, który akurat znalazł się pod ręką. Oczywiście do czasu, gdy sam nie wyruszał na wojnę.
- Mijały lata, a konflikt z Sithami wciąż przybierał na sile. Młody Cyllian dorósł i jako padawan wyruszył ze swym ojcem na Ilum, gdzie obronę grot z kryształami do mieczy świetlnych przygotowywał mistrz Jedi i członek Najwyższej Rady, Donn Averross.
- Atak Sithów, choć spodziewany, okazał się jednak o wiele silniejszy niż przypuszczano. Jedi, oraz dowodzeni przez nich żołnierze armii republikańskiej, ponieśli ciężkie straty. Mistrz Averross nakazał odwrót, jednak do wielu odciętych przez wroga grup rozkaz nie dotarł lub okazał się niemożliwy do wykonania, gdyż były one za słabe by przebijać się do stref zbiorczych. Część zdołano uratować skoncentrowanymi kontratakami, lecz los większości był straszny.
- Niektóre poddały się, ale Sithowie, posiadając doskonały wywiad, który dawno spenetrował cały republikański system dowodzenia, nie potrzebowali jeńców i po rozbrojeniu żołnierzy zwyczajnie ich mordowano. Inne oddziały biły się mężnie do końca. Taki los spotkał też grupę Yvana Karnisha.
- Jedi ten rozkazał próbę przebicia się do lądowiska, lecz jego oddział szybko został zatrzymany. Po krótkiej walce poszedł w rozsypkę. Samego Yvana zaatakował lord Sithów, Darth Morul, zabijając go na oczach Cylliana. Padawan całkowicie poddał się swojemu gniewowi i rzucił na Morula, który lekceważąc przeciwnika nakazał swoim żołnierzom ścigać republikańskich, dzięki czemu został z młodzikiem sam na sam. Cyllian nieoczekiwanie jednak zwyciężył, odciął Morulowi jego głowę zachowując ją jako trofeum, a także zabierając mu jego miecz. Potem w nieznany sposób, zapewne ukrywając się na jednym z transportowców Sithów, opuścił planetę.
- Dalsze jego losy pozostają w większości nieznane. Z pewnością nie przyłączył się do Sithów, lecz nie wrócił również do Jedi. Wydaje się, że do jednych i drugich pałał podobną nienawiścią. Obie strony winił za śmierć swego ojca. Doszukałem się kilku tropów, które mogą wskazywać na to, że Cyllian polował na kolejnych lordów Sithów. Ze sporym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że pojawił się na Agamar i Utapau, gdzie już po wycofaniu się wojsk Republiki mordował odpowiednio Dartha Naghaia i Dartha Morina. Na Utapau o mało nie zabił swej przyjaciółki z dzieciństwa, Miry Rand, wówczas będącej Jedi.
- To zdaje się nieco go otrzeźwiło. Gdy Cyllian pojawił się na Coruscant w trakcie ataku Sithów walczył w Świątyni jako jeden z jej obrońców. Nie wiadomo do końca jak się tam znalazł. Po zwycięstwie Sithów, jako jeden z tych, którzy przetrwali, udał się wraz z pozostałymi Jedi na Tython, gdzie poddał się osądzeniu przez Najwyższą Radę. Ta uznając, że nie skrzywdził nikogo niewinnego odstąpiła od wymierzenia kary. Cyllian nie mógł jednak spokojnie zamieszkać w enklawie Jedi, prawdopodobnie z powodu wyrzutów sumienia lub poczucia separacji od innych. Dlatego też przeniósł się do posiadłości Karnishów, ożenił i doczekał się syna. Nigdy jednak już nie opuścił Tython.


Czyli w sumie nic nowego. Dlaczego to zawsze musi być nic nowego? Westchnęła, jednak postanowiła dalej drążyć temat.
- Co wiadomo o mieczu Dartha Morula i jego dalszych losach? - spytała dziewczyna.

- Cyllian zatrzymał go jako trofeum, podobnie jak miecze innych pokonanych Sithów. Prawdopodobnie wyciągnął również z niego czerwony kryształ i umieścił we własnym. Nie wiadomo co się z nim stało gdy Cyllian powrócił na Jasną Stronę. Podejrzewam, że gdzieś je ukrył lub wyrzucił. Być może na Utapau, być może na Coruscant, a może jeszcze gdzieś indziej.

Czyli znowu nic, zaczęła się do tego niczego powoli przyzwyczajać. Pozostało podejść do tematu od innej strony.
- Co łączyło Irtona Karnisha z Jedi zwanym Ennrianem?

- Wybacz mi, lecz tego holokronu nie poświęciłem sobie, a jedynie moim przodkom. Moja historia dopiero powstaje i to ktoś inny będzie ją spisywał, o ile oczywiście uzna ją za wartą spisania.

Pudło. Gdyby zakładała się o każdy ślepy zaułek chyba dorobiłaby sie już fortuny.
- Nie masz w ogóle tych informacji czy są tylko zastrzeżone?

- Holokron to zapis wiedzy danego Jedi. Ale nie całej, a jedynie tej, którą zgodził się w nim zapisać. Ten holokron ma służyć celom edukacyjnym i nic co się w nim znajduje nie jest w jakikolwiek sposób zabezpieczone. Niestety nie posiadam informacji, której szukasz.

Dziewczyna milczała przez chwilę.
- Posiadasz informacje dotyczące tylko historii rodziny Karnishów czy też ogólnie historii Zakonu Jedi?

- Niestety tylko tę część historii Zakonu, która łączy się bezpośrednio z Karnishami.

- Wiesz coś o tym czy istnieje jakiś sposób dla rycerza Jedi by ten mógł uzyskać pozwolenie na zawarcie związku małżeńskiego?

- Oficjalnie jest to dziś zabronione, choć istnieją liczne wyjątki od tej reguły. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie. Nie ma jednego sposobu na uzyskanie takiego pozwolenia. Inaczej co drugi padawan zadurzony w padawance by z niego korzystał.

- Czy rodzina Karnishów posiada jakieś artefakty ciemnej strony mocy?

- Raczej stroniliśmy od tego typu przedmiotów. Takie artefakty mogą być bardzo niebezpieczne.

- Raczej? Jesteś pewien, że żaden Karnish nigdy nie zdobył i nie ukrył takiego artefaktu?

- Na tyle na ile można być czegokolwiek pewnym. W każdym razie nie posiadam żadnych dowodów na to, że tak było. Każdy jednak, nawet Jedi, ma swoje tajemnice, których nie chciałby ujawniać światu.

- A skąd można się czegoś o tych tajemnicach dowiedzieć?

Irton uśmiechnął się:
- A skąd mogę się dowiedzieć czegoś o twoich tajemnicach, młoda Jedi? Musiałabyś chyba ich spytać osobiście, zakładając oczywiście, że byliby skłonni ci je wyjawić. W bardziej odległych czasach posiadanie artefaktów Ciemnej Strony nie było uważane za coś złego, jednak po wojnie z Exarem Kunem stosunek do tego typu zachcianek zmienił się. Jeśli jakiś Jedi miał coś takiego na własność, raczej nie chwalił się tym przed nikim.

Zastawiała się na ile w holocronie zostały ludzkie odruchy. Zawsze mogła to przetestować.
- Adept Ciemnej Strony poszukuje czegoś w posiadłości Karnishów, a mała grupa padawanów jest tu uwięziona. Nie możemy odejść więc stoimy mu na drodze. Jeśli szybko nie dowiemy się czego szuka i nie powstrzymamy go, ktoś zginie. Dlatego musze wiedzieć jak ustalić czy kiedyś Karnishowie nie ukryli tu gdzieś jakiegoś artefaktu. Jesteś w stanie mi w tym pomóc?

- Możesz skorzystać z biblioteki w posiadłości, w której znajdują się chyba wszystkie dostępne dziś informacje na temat Karnishów. Niestety sam nigdy całej nie przejrzałem, co chyba nie dziwi zważywszy na jej rozmiary. Jeśli jesteś uwięziona w posiadłości to obawiam się, że nie ma innego sposobu.

- Jesteś w stanie zawęzić mi pole poszukiwań? Masz jakiś pomysł gdzie mogłabym szukać takich mrocznych tajemnic rodziny?

- Gdybym miał choć trop, który z moich przodków mógł posiadać taki artefakt mógłbym ci wskazać kilka holokronów lub ksiąg, jednak w takiej sytuacji niemal każdy może się nadać.

- Mówisz, ze przejrzałeś większość z nich i nie masz tropu. Czego wiec nie przejrzałeś? Może trop jest tam?

- Niestety, biblioteka w posiadłości nie posiada spisu tytułów. Znam tylko te, które przejrzałem.

Westchnęła.
- Wymień co przejrzałeś, zawsze to jakiś skrót.

Irton wymienił długą listę tytułów i holokronów, która zamknęła się na trzysta którymś numerze.

Era upewniła się, ze jej datapad załapał listę i spojrzała na hologram.
- A czy wśród posiadanych przez ciebie informacji jest jakaś wzmianka o artefaktach leczących, lub takich które odnosiły się do kształtowania materii Mocą?

- Karnishowie nigdy nie byli utalentowanymi uzdrowicielami. Z kolei czasy, gdy Jedi potrafili tworzyć materię dawno minęły, a my zatraciliśmy te umiejętności. Nie miały one zresztą nic wspólnego z artefaktami.

Era westchnęła.
- Dziękuję, w takim razie to na razie wszystko. Niech Moc będzie z tobą - dezaktywowała holocron i włożyła go do kieszeni.
Uzbrojona w wielką listę dzieł ruszyła do biblioteki, po drodze wywołała przez komlink Antis. Lubiła towarzystwo twi’lekanki, no i dziewczyna miała więcej szczęścia do tych papierów niż sama Era.
 
Lirymoor jest offline