Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2012, 20:06   #2
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
W Varisii był już pół roku. Świątynia Asmodeusa w Cheliax wysłała go na te dzikie rubieże, by rozpoczął tam pracę misyjną, wspierając nieliczny zakon w Korvosie. Baltazar nie miał zamiaru się sprzeciwiać, również dostrzegał wielki potencjał drzemiący w tych rozległych, bogatych w starożytne tajemnice ziemiach. Gdy po długiej podróży statkiem dopłynął wreszcie do obcego lądu, zaszył się w przyjaznej jego wierze Korvosie, gdzie przez trzy miesiące zbierał informacje na temat sytuacji i zwyczajów w kraju. W końcu zadecydował o miejscu rozpoczęcia prawdziwej pracy, dla której został tam wysłany. Riddleport wydawał się idealnym pierwszym przystankiem. Nie dość, że kusił zainteresowanego zjawiskami paranormalnymi kapłana dziwnym obłokiem na niebie, to jeszcze doszły go słuchy o zaangażowaniu czartów w jakiś wielki festiwal mający miejsce w miejscowym kasynie. Jak mógł się oprzeć? Niestety, Riddleport w przeciwieństwie do Korvosy zdecydowanie nie było ostoją cywilizacji, porządku i prawa, toteż za namową spotkanych w zakonie braci wyposażył się w pancerz i porządną broń. Może i był już niemal starcem, ale dobrze pamiętał jeszcze nauki walki, które pobierał w wielkiej świątyni w Egorian, wszak kapłani w Cheliax poza opieką nad duszami obywateli mieli też za zadanie współdziałanie z państwem w umacnianiu odradzającego się imperium, a to czasem wiązało się z walką.

W obskurnym portowym mieście zatrzymał się u starego bednarza, który niegdyś był marynarzem pływającym do Cheliax. Stary Norah był od dawna sympatykiem Sprawy, co zapewniło kapłanowi dość tani i zadbany pokoik z widokiem na monumentalną Bramę Szyfrów. Szybko pojął, iż w mieście, w którym rządził chaos i szajki przestępców lepiej było nie szarżować zbytnio z wykonywaniem swojego planu. Postanowił po prostu pochodzić i poobserwować. Do tego najlepiej było być, gdzieś, gdzie dzieje się wiele i gdzie przewija się duża liczba obywateli z najprzeróżniejszych klas i środowisk. Nie widział chwilowo lepszego wyboru, niż Złoty Goblin.

Przy wejściu dokładnie przestudiował dany mu cyrograf. Musiał przyznać, że na początku obawiał się, iż ze względu na papier nie będzie miał możliwości wejścia na salę kasyna. Wszak on, podobnie jak inni wyświęceni kapłani Asmodeusa, swój cyrograf już podpisał. Był to ważny moment dla jego duchowej kariery. Wszystkie cyrografy kapłanów były tajne i trzymane w sejfach wielkiej świątyni w Egorian. Musiał przyznać, że jego był wyjątkowo udany, paktowanie z czartami było prawdziwą sztuką, a jemu udało się to swego czasu niemal po mistrzowsku, czemu między innymi zawdzięczał obecne dobre zdrowie w wieku 50ciu lat.

Na szczęście podkładany mu cyrograf okazał się falsyfikatem. Nie spełniał większość formalnych wymogów tego typu dokumentu, toteż kapłan nie musiał obawiać się, że sprzeda swą duszę dwukrotnie. Podpisał śmieszny papier, rozglądając się po wnętrzu. Był trochę zawiedziony, iż cała reszta przedstawienia również z prawdziwym diabolizmem nie miała wiele wspólnego. Co prawda wiszący pod sufitem diabelski chochlik był jak najbardziej prawdziwą istotą tego gatunku, jednak już sukkuby nie dość, że sukubami nie były, to jeszcze gdyby nimi były, byłyby demonami, wrogami diabłów. Cała ta szopka nawet go trochę rozbawiła. Popatrzył jeszcze raz na dyndającego chochlika, który już od dłuższego czasu rzucał klątwami w języku infernalnym. Żałosna kreatura, może i była jedną z istot stworzonych przez jego patrona, nie czuł jednak wobec niej żadnej sympatii. Asmodeus nagradzał siłę i przebiegłość, a chochlik dając się złapać pokazał, że nie zasługuje na łaskę.

Baltazar uśmiechnął się grzecznie do jednej ze skąpo ubranych pań (ciekaw był, czy oddają tu też swoją cnotę za pieniądze) po czym zasiadł do stołu z grą. Należało rozeznać się w towarzystwie i sytuacji w mieście. Nie miał też nic przeciwko dodatkowej gotówce, która wbrew pozorom w jego fachu bywała bardzo przydatna.
 
Tadeus jest offline