Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2012, 13:12   #504
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację





Creap

Są takie chwile w życiu każdego mężczyzny, gdy po prostu musi coś zrobić. Zasadzić drzewo, spić się w trupa, czy spłodzić kolejnego potomka. Tym razem zdradliwy los chciał, by to wielki aep'Crack wziął w swe dłonie nici przeznaczenia i mocno nimi szarpnął, by sprawdzić co komu urwie...

Wiking rozgarniał potężnymi ramionami mętną, choć paskudnie zimną wodę. Jego dumni przodkowie zabijali nie takie podwodne monstra, które nigdy nie oglądały promieni słońca.

Ponad nim ogromne fale uderzały o ściany jaskini rozbryzgując się w brudną pianę. Silne nogi mężczyzny młóciły wodę za nim.

- Albo to monstrum, albo ja! - postanowił aep'Crack, zaczerpnął haust powietrza i ponownie zanurkował ku głowonogowi.

Fergus


- I raz i dwa. I raz i dwa. Kurwa... - charczał przełykając niechętnie wodę var Airem.

Raubritter gwałtownymi wymachami ramion posuwał się naprzód. Woda zalewała mu czoło utrudniając widzenie. Gdzieś tam pod nim czy za nim - tracił powoli orientację - kadłub potężnej ośmiornicy zachrobotał o muliste dno jaskini. Gdzieś tam ginął Creap...

- Szlosp!

Jedna z macek krakena wystrzeliła raptownie, wzbijając mały tajfun wody i uderzyła człowieka w brzuch spychając na skalną ścianę.

Wybałuszył oczy i zgiął się w pół jakby dostał pięścią trolla.

Wtedy właśnie dostrzegł łódkę sunącą szybko w jego kierunku.

- Do mnie! - krzyknął próbując zwrócić uwagę pozostawionych towarzyszy.

Creap


Bój był godny eposu. Aż żal, że było ciemno jak w najczarniejszej otchłani i nie było w pobliżu trubadura.

Aep'Crack zranił sztyletem jedną mackę, z której trysnęła atramentowa struga. Zagrzebany niemal po tors w mule wiking uchylił się od błyskawicznej riposty ośmiornicy, ale i tak dostał kolejną chropowatą macką w plecy, która niczym niedbale rzucona przez olbrzyma kłoda wycisnęła z niego resztki powietrza z płuc...

Virana i Pe'lan

- Fungi, przestań chybotać łódką. Nie widzisz, że czaruję? - warknęła Pani de Noth.

- Popieram!- przytaknęła Pani z Imari ledwo utrzymując równowagę na koboldzim czółnie.

Za nimi z tyłu z zaciśniętymi do białości rękami łódeczki uchwycił się raubritter.

- Nie widzicie baby jedne, że tam na dole siedzi morski diabeł, który zaraz ukręci łeb dryblasowi? - odciął się Zigildun. - Rzucajcie te Wasze gusła i przekleństwa albo wszyscy się potopimy...

Virana wyskandowała zaklęcie splatając jaskrawą magiczną iskrę, która rozświetliła jaskinię i poleciała pod wodą w kierunku rozszalałego monstrum.
Woda była teraz tak nieczysta, że iskra mogła oświetlić nie więcej niż na stopę wokół siebie.

Pe'lan z rozczapierzonymi palcami posłała w wodną głębię płachtę Grozy, która zjeżyła raubritterowi włosy na karku.

Wystarczyło poczekać...

Creap

Creap jak przez brązową mgłę zobaczył oddalającego się wpław towarzysza, który szybko ulatniał się z miejsca walki. Albo mu się tylko zdawało.

"Tchórz jak każdy Południowiec" - zadrwił w myślach barbarzyńca i chwycił kolejną mackę, podciągając się w stronę korpusu. Bolało go całe ciało, oczy raz po raz same się zamykały. Za to wielkie żółtawe oko łypało na niego groźnie, jakby przeczuwając co się święci.

- Niczym Oko Yrrhedesa... - przemknęło prze głowę na wpół żywego wikinga. - Ciekawe jak ono wygląda?

Dwie macki zasłoniły drogę barbarzyńcy do celu. "Nie dostanę się do niego" - zacisnął dłonie na macce w bezsilnej złości.

Wtem z góry na samo bezsłoneczne dno przebiła się jaskrawa iskra.

- Virana... - uznał Creap.

Pocisk ugodził się zdało nieszkodliwie wielki kadłub ośmiornicy... Za pociskiem czarodziejki przemknęło coś jeszcze... Ośmiornica wyraźnie wierzgnęła...

I to wystarczyło wikingowi... Desperackim zrywem przedostał się w kierunku żółtawych ślepi i począł je dźgać. I dźgać. I dźgać.
Monstrum wiło się pod nim z bólu. Macki biła jak oszalałe wodę wokół siebie.

"Tak pewnie wygląda Wodne Piekło".

Wokół aep'Cracka pływała czarna krew. Jego albo wodnej bestii. Trudno było to ustalić. Brakowało mu powietrza. Przed oczami miał czarne plamy.


Na górze

- Uwaga! - wrzasnął Zigldun aż poniosło echo. - Łódka...! - jedna z macek wywróciła czółno do spienionej czarnej wody.

- Tam! - krzyknęła Pe'lan wpadając do zimnej wody. - Tam jest Creap!

Ciało barbarzyńcy wypłynęło na powierzchnię mazistej teraz wody. Oczy ogromnego mężczyzny były przymknięte, ale w prawej dłoni nadal trzymał oręż.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 19-05-2012 o 13:54.
kymil jest offline