Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2012, 08:20   #485
arm1tage
 
arm1tage's Avatar
 
Reputacja: 1 arm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumny
Arivald - odnośnie PW - jasne, nie ma sprawy.


Wszyscy, którzy byli poza studiem: strażnik na dyżurce ma wasze dane i dostaliście nawet identyfikatory pierwszego dnia od Rodrigo więc niezależnie od tego kto jest na dyżurce: wpuści was o każdej porze dnia czy nocy.

Vivianne - Amy mogła oczywiście dotrzeć do studia w ciągu dnia. Zakładając, że pewnie na mieście zjadła śniadanie no i przejazd przez wielkie LA - na miejscu mogła być najwcześniej zaraz przed dziesiątą, (jeśli po dziesiątej - na dyżurce był już Blackwood.). Rzecz jasna wszystkiego się wtedy dowiedziała. Jeśli zdecydujesz się to wpleść pamiętaj też że po południu znowu byłaś na mieście (kawiarnia) no i z opisu dla Antonii wyglądało, że przez cały dzień się nie przebierałaś i nie doprowadzałaś do ładu

pawelps:

Podczas patroli nie stwierdzono obecności Rico.

Pisałeś też, że rozmawiasz z Rodrigo, próbując go uspokoić...Ale im dalej w noc, tym bardziej facet jest zdenerwowany. W końcu, jeszcze sporo przed północą rzuca coś takiego...

- Posłuchaj, amigo. - Rodrigo patrzył spode łba - Nie urodziłem się wczoraj. Nie mieszkam w centrum, tylko w zasranych slumsach i dlatego nie wciskaj mi tego całego kitu. Zwykli filmowcy nie strzelają do samochodów i ludzi z ostrej broni. Nie mów mi, kurwa, że wszystko będzie dobrze bo sam wiem jak to się robi. Na pewno planujecie mnie zakopać, razem z tamtymi.

Portorykańczyk podniósł dumnie obitą głowę, na której czerniała opuchlizna i zasychała jucha.

- Ale nie zamierzam umierać. - rzucił hardo. - Jeszcze możemy się dogadać, gringo. Wiem, to ty masz spluwę. Ale pomyśl sam. Żyję pod dachem z żoną i bandą kuzynów. Zauważą, że nie wróciłem z pracy, nie? Do rana jeszcze stara nie zrobi lamentu, czasem to i nie wracam bo zapiję albo po drodze zajadę na kurwy. Ale na rano zawsze jestem. Co zrobi stara? Powiem ci, amigo. Najpierw zadzwoni do mojego szefa. Będą mnie szukać, a jak nie znajdą, ta jędza od razu zadzwoni po gliny. Tego chcemy?

Przełknął z trudem ślinę przez ściśnięte gardło.

- Tego chcemy, się pytam?! Zamiast tego zróbmy deal. Wypuścicie mnie i dacie dolę z jakiego tam już interesa se robicie. Małą dolę, nie żądam nie wiadomo czego. W zamian zaraz dzwonię do starej że w porządku, a potem jeszcze kryję was przed moim szefostwem. Przed gliniarstwem jasna sprawa że też, ziom.

Splunął na ziemię.

- To jak, amigo? Deal? Czy szykujesz się z kolegami na wpadkę?

----

jeśli możesz Koro - to weź ten fragment do siebie wraz z odpowiedzią
 
__________________
MG: "Widzisz swoją rodzinną wioskę potwornie zniszczoną, chaty spalone, swoich
znajomych, przyjaciół z dzieciństwa leżących we własnej krwi na uliczkach."
Gracz: "Przeszukuję. "

Ostatnio edytowane przez arm1tage : 21-05-2012 o 08:36.
arm1tage jest offline