Znajdował się w dosyć małym pokoju w ścisłym centrum. Cała wieża była zapełniona hotelami. Od luksusowego Hiltona po proste hotel kapsułkowy dla symulakrów. Zgodnie z zalecaniami , ruch w sieci w tym miejscu był naprawdę spory. Miał już podładowaną baterię, oczywiście dok ładujący był w zestawie. Sprawdził dodatkowo wszystkie swoje systemy, faktycznie jego kod był zmieniony w dziwny nieprzejednany sposób. Wszystko jednak szło zgrabnie i to cieszyło androida. Nie był jeszcze na tyle ludzki i leniwy by oglądać bzdurne show i opery mydlane. Zastanawiał się nad całym tym zajściem. Dragoni byli bezwzględni. Tak należy czynić , gdy postanawia się zabijać. Ja odpłaciłem im tym samym. Pale nie zamierzał jeszcze kontaktować się bezpośrednio z Rodziną. Wiedział, że najbardziej musi polegać na sobie.
Pierwszy dzień przesiedział patrząc w okno, czysta medytacja. W umysł Hayze`a wkradła się jednak nuda. Czuł dziwny przymus działania. Wyjście na ulicę było jednak ryzykowne, tak samo przesiadywanie w Głębi. Z dwojga złego wyszedł na tokijskie chodniki. Nie wiedział czego pragnie, szedł i obserwował okolicę. Ludzi, rzekę żywych ludzi. Widział ulepszonych obywateli o pięknych nieskazitelnych twarzach i nietypowych ubraniach. Widział rozśmiane dziewczęta przypominające mu Ayumi i jego główny cel. Spotykał też bezwolne androidy przyprawiające go o lekkie obrzydzenie. Ich pusty wzrok przerażał go. Przygnębione symulakra zmierzały rozerwać się po pracy. Policyjne patrole w kamizelkach kuloodpornych z pistoletami maszynowymi bacznie przeglądały okolicę. To przyprawiało Pale`a o niepewności i poddawało jego decyzję o wyjściu w pewne wątpliwości. W takim jednak wielkim tłumie nawet wysoki android o białej skórze nie wyróżniał się zbytnio. Widział nie tylko rodowitych Japończyków, sporo ludzi było rasy kaukaskiej lub czarnej. Sporo mężczyzn i kobiet posiadało widoczne ulepszenia. Wieże , a między nimi aerocar`y głównie udające się do parkowania wzbudzały prawdziwie majestatyczny i gigantyczny widok.
Nie chcąc jednak ryzykować skręcił w boczną uliczkę za barem w amerykańskim stylu retro. Grupka młodych ludzi paliła papierosy, wrogo lub obojętnie zmierzyli go wzrokiem. Jeden z nich coś sprzedawał drugiemu. Diler nosił bezrękawnik który ukazywał prostą hydrauliczną rękę. Lekko przestarzały typ ulepszeń ale o wielkiej sile. Sprytny sprzedawca od razu złapał klienta swoim cwaniackim skośnym wzrokiem.
-Puszka chcesz coś kupić?
Pale poczuł się obrażony, ale spytał:
-A co masz ... kupo mięcha? - nie ukrywał już swojego wyzwolenia w tym przypadku nie miało to nawet sensu.
Ostatnio edytowane przez Pinn : 21-05-2012 o 15:43.
|