Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2012, 15:47   #10
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Pokój Thoma a w zasadzie jego kajuta była małą ale zadbaną klitką, wypełnioną łóżkiem i biurkiem z stosami papieru i figurkami myśliwców. Isztar usiadła na zaproponowanym miejscu, podłóżnej pufie. Mężczyzna otworzył swoją metalową szafę i wyjął dwie szklanki oraz butelkę czerwonego wina. Uśmiechnął się i położył wszystko na stole.

-Czym się zajmujesz? W sensie co robisz tak ogólnie na statku? Nie nudzisz się?
- Jestem technikiem i jestem nowa. Zajmuję się wszystkim co nie jest aż tak istotne, ale trzeba to zrobić, jak choćby sprawdzenie tych świateł w tunelu technicznym. - wzruszyła ramionami
-Robota na nic nie potrzebna co nie?
-A zdziwił byś się. Tunel techniczny nie bez powodu nazywany jest ‘technicznym’. W razie awarii to właśnie nim można dostać się wszędzie gdzie będzie trzeba, ale jeśli zasilanie padnie, a światła awaryjne nie będą działać, a tak się składa, że technik nie widzi w ciemnościach to jest duży problem. - spojrzała na butelkę, potem na gospodarza i przekręciła głowe pytająco

Mężczyzna począł nalewać wino. Pierw oczywiście do szklanki Anny, teraz Elizabety. Potem nalał sobie.

-Za kapitana Radagasta i zacne połowy! Cholerne niewolnicze kundle co nie?- powiedział rozweselony, haszta nadal widocznie na niego działała. Wzniósł toast.
- A jak? Za Niemiłego, niech nas prowadzi długo i skutecznie - wzniosła szklankę w górę, w toaście i upiła łyk.

-To cholernie dobry kapitan. Czasem latam w jego eskadrze jako skrzydłowy. Czasem trzeba napaść na jeden czy drugi statek i porwać załogę- powiedział widocznie dumny.

- Znasz dobrze kapitana? - zapytała, z głęboki wrażeniem i podziwem wypisanym na twarzy

-Owszem. Oczywiście nie jesteśmy na ty, ale raz uratowałem mu życie- powiedział z wyrazem ‘’Niech ci to opowiem’’
Isztar pochwyliła się głębiej nad stołem zaplatając palce i wyszczerzając oczy, odpowiadziała tak jak tego oczekiwał
- Opowiesz?

-Jasne!- wykrzyczał zadowolony- Lecieliśmy w trójkę , Niemiły , ja i Flynn. Zadanie było proste, dostarczyć , w tym przypadku narządy- uśmiechnął się zdawać by się mogło dwuznacznie- na księżyc Jovi koło olbrzyma Jovitusa, tu jak wiesz w układzie Agape. Baza jak baza, dosyć mała 200 osobowa, przemytników z ciekawym burdelem muszę przyznać- powiedział cicho jakby prowokując Isztar.
- Tak? Nie wiem... musiałam przeoczyć - przeciągnęła ostatnie słowo, z uśmieszkiem na ustach podejmując pałeczkę - Ale nie opowiedziałeś JAK uratowałeś Niemiłego. - stwierdziła ze smutkiem

-Oj poczekaj. Lecieliśmy zbliżając się do bazy. Latałem tam kilka razy. Zwyczajne połączenie z kontrolą lotów, różnie działająca bo to prawdziwe narkusy. Nikt nie odpowiada. Niemiły mówi
‘’Kurwa pierdolone obiboki, miejcie się na baczności’’. Zbliżamy się do lądowania.
Flaki w mini lodówce miło podskakują- zaśmiał się odsłaniając dość jasne zęby, był całkiem opalony jak na kosmiczną przestrzeń- BAM!- wykrzczał starając się przestraszyć rozmówczynie.

Na Isztar to nie podziałało, zbyt wiele widziała by coś takiego ją przestraszyło, zbyt dobrze zdawała sobie sprawę, że nawet gdyby miał postolet to nim by w nią wycelował i strzelił ona by już mu kark złamała. Ale cóż... gwałtownie odchyliła się w tył przywołując na twarz przestrach, ale nic nie powiedziała. Czekała na dalszę częśc opowieści.

-Coś białego , dosłownie sekunda, przecina statek Flynna. Eksploduje. Leci prosto ze strony kompleksu. Ale ja byłem sprytny- uniósł się- ja to kurwa przewidziałem. Mieliśmy mało czasu. To byli Tau i ich dziwne przyszpieszeniowe działa. Wyrzucają pociski z niesamowitą prędkością, szczególnie w kosmosie. Zrobiłem zwrot by odciągnąć uwagę od Kapitana. Miałem przy sobie pociski plazmowe. Widziałem moją szansę. Mózg pokładowy przybliżył i obraz , skalibrował działa. Plazmowe kule. Wtedy właśnie nie miałem wątpliwości , że to niebiesko skórzy. Kazałem zrobić odwrót Kapitanowi. On jednak chciał walczyć. Powoli zbliżałem się- mówił coraz bardziej podniecony- do bazy byłem tuż nad nią. Wiesz kto strzelał z działa?
Isztar pokręciła głową delikatnie, z wybałuszonymi gałami.
-Ich bojowy pancerz. Wiesz taki Xeno siedzi sobie bezpiecznie w takiej puszcze i strzela do woli. U nas tylko Marines mają podobny sprzęt. I wiesz co?! Co mu kurwa zrobiłem?!- był całkiem zachwycony i podniecony swoją osobą.
- Nie... - pokręciła znów głową
-Haha! Jedna szansa. Dziad miał jeszcze dwie baterie pocisków, że tak powiem w dłoniach. Celuje, pocisk plazmowy gotowy. Głowica uzbrojana. Bach maleńka! Puszka z Xeno staje w błękitnej chmurze. Widziałem to tylko przez sekunde. Potem cóż...
Isztar milczała chwilę nie wiedząc czy to już koniec opowieści
- Katapultowałem się... Mój statek i pancerz Xeno wybuchły w tym samym momencie. W ostatniej chwili obcy wystrzelił te swoje cholerne pociski. Musiałem to zrobić.
- Ale uratowałeś kapitana. Musiał być ci bardzo wdzięczny...
-Tak to prawda. Cóż przeżyłem. ‘’Wolność’’ wystzeliła bolterami i zniszczyła bazę razem z żołnierzami Tau. Nie wiem czego tam szukali. W każdym razie, szybko mnie z tamtąd zabrali. Latałem w próżni...
Cała opowieść wyrażnie przygnębiła Thom`a. Nałał kolejną szklankę wina. Sobie i Isztar.
Anna wstała i podeszła do niego kołysząc biodrami, położyła mu rękę na piersi.
- Mój ty bohaterze...
 
Arvelus jest teraz online