Dopiero co odzyskał oddech, utrzymując się na powierzchni wody tylko dzięki oparciu czółna, gdy rozbrzmiał ostrzegawczy krzyk krasnoluda, po którym gwałtowne pieprznięcie macki wywaliło koboldzią łupinę w cholerę. Pasażerowie, pozbawieni środka transportu, powpadali więc do wody. - Nie drzyj się - zrugał Pe'lan - bo ten skurwiel z mackami gotów wrócić i nas wykończyć. Świrus dryfuje, sama widzisz, więc nic mu nie będzie. No, przynajmniej nie utonie.
Rozejrzał się w poszukiwaniu łódki, ale nigdzie na powierzchni jej nie dostrzegł. Szczątków również, co mogło wróżyć dobrze. Zamyślił się, podrapał w głowę, po czym wsadził głowę pod wodę. Dostrzegł ją wbitą w muliste dno.
Zanurkował, klnąc w myślach i popłynął w jej stronę. Chwila siłowania się i grzebania w mule pozwoliła mu wydobyć czółno. - No, ładować się, musimy spieprzać. - zachęcił pozostałych, klapnąwszy ciężko na pokład i oddychając głośno.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |