Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2006, 01:18   #99
Malekith
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
I o to tak długo wyczekiwane fotostory w aktach kilku z I Pomorskiego Zlotu LI Made by Ruda&Mal Zdjęcia umieszczone jako miniaturki co by ładowania tej strony tematu zbyt nie spowolnić

Dnia 09.12.2006 roku, grupa zupełnie nieznanych sobie osób wyruszyła w dłuższą, bądź krótsza podróż na spotkanie, połączone z obaleniem wyimaginowanego obrazu swoich współ-pisaczy z forum RPGowego LI

Gdy po przełamaniu pierwszych lodów w pociągu do Torunia (wersja oficjalna) dwie urocze, śliczne, młode kobiety ośmielone już znalezieniem wspólnego języka ze sobą, spotkały się z kolejnym userem forum, który to miał przybyć na nasze elitarne spotkanie... Bądź spotkanie elity Jak kto woli

Spotkanie owo oczywiście musiało się rozpocząć od porannego papieroska i kawki, która dopiero po pewnym czasie zdołała przywrócić kolory uzależnionym od niej obliczom , lecz jeszcze nie tak od razu.


Minął jakiś czas w którym to zupełnie upadł wcześniej ułożony plan Zlotu zakładający odbiór kolejnego członka naszego grona z dworca po 10 min No cóż trudno... Niekompletna grupa ruszyła na inny peron po kolejną piękność, czyli ostatnią już kobiecą część naszej ekipy.


Następnie po obwieszczeniu Toruńskim służbom porządkowym przemianowania placyku koło dworca PKP, na pierwszą pomorską palarnie LI i dokonaniu tam chrztu bojowego, w większości piękna grupa poszła odebrać spóźnioną już główną atrakcję Zlotu. Czekając na peronie wyglądała ona osobnika w czerwonych szelkach i glanach z białymi sznurówkami lub odzieniu ortalionowo-paskowanym. Zamiast tego podszedł do nich tenże osobnik (zdjęcie poniżej) i powiedział -Cześć, obdarowując wszystkich charakterystycznym uśmiechem, jakim z reguły obdarowuje się raczej obcych ludzi.


Następnie prawie że kompletna grupa zlotowiczów ruszyła do pobliskiego baru "Krzywej wieży", w której to powitał ich zapach gazu, niewygodne krzesła, nieznośna muzyka sącząca się z głośnika, który został przez Rudą któregoś razu poczęstowany tekstem : -Zamknij się!
W środku powitał ich także uroczy wystrój, ciepła herbata, wyrozumiała obsługa i niewiele rozcieńczone piwo A więc cała ekipa czekając na rozpoczęcie sesji, rozgrywki Magica, bądź przybycie Fista raczyła się wspomnianym trunkiem obficie


Dyskutując o krasnoludkach z ADHD, wzajemnym wspieraniu się, szarakowaniu i warnach oraz osławionym temacie na -K-.


Fotografując się nawzajem.


Popisując się obsługą aparatu fotograficznego oraz samowyzwalacza.


Patrząc na to wszystko z politowaniem.


Popisując się fireballem.


O i drugi też.


Aż do momentu powzięcia pierwszej poważnej decyzji tamtego dnia, mianowicie o rozpoczęciu pierwszej, a bynajmniej nie ostatniej rozgrywki Magica. Wiązał się to z przeprowadzką do innego stolika (bliżej kominka, bardziej klimatycznie i w ogóle... ) W rzeczonej rozgrywce Redzia przeszła samą siebie, a także wszelkie oczekiwania wszystkich innych, ponieważ zwyciężyła, wykazując się pierwszymi oznakami musku na 2.


W chwilę po tym pojawia się podejrzany osobnik, lustrujący całą hałastrę przerażonym wzrokiem i przyjmując pozycje obronną, a'la nieszczęśliwe dziecko. Na ten widok Rudej wyrwał się komentarz: To on taki przystojny jest?! Oczywiśnie nie broniąc jej, był to tylko żart


No i nadszedł ten długo oczekiwany przez wszystkich moment, za chwile miała się rozpocząć pierwsza ich wspólna sesja w realu, której zasady w miarę przejżyście próbował wyjaśnieć reszcie Yari.


A co nie przyniosło zbyt wiele efektów. Wystarczy spojrzeć, by dowiedzieć się dlaczego...


A teraz czas na te cudowne karteczki które miały przedstawiać nasze trzy główne atrybuty, a których wartości łącznie w najlepszym przypadku wyniosły sześć. Nie wiedzieć tylko czemu MG tak się cieszył przed losowaniem...


Taaaaakk... Przyjżyjmy się uważniej temu, "nic nieznaczącemu" uśmiechowi niewinnego niczemu człowieka.


A o to wynik pierwszy. Szok Mal?


Wynik drugi... Tzw. słaba płeć..


Wynik trzeci... Specjal, wcale nie oznaczał wyższych wyników oraz specjalnie większych szans na przeżycie.


Oraz kolejny... Jedyna usatysfakcjonowana osoba.


No, mniej więcej tak się to wszystko układało..


Taaa.. Wszyscy uśmiechnięci... Dobrze jest mieć jeszcze nadzieję, nawet w takiej sytuacji- wkońcu wspierali się wzajemnie


No i ostatnie chwile czystych paznokci. Cieszcie się, cieszcie


Oto początek waszej przygody-ciekawa plansza, według fabuły pokazywali ją nam w Telexpresie... tylko czy to nie powinno być odwrotnie


Nie ma różnicy, ale lepiej przyjżyjcie się temu dokładnie. Choć Yarot, mało podobny do Orłosia był, prawda?


No to jedziemy Wartka akcja, gracze z różnymi wartościami Musku...


Eh.. A ponoć mieli grać sobą... Chyba czas na podryw


Tak, oto ten sławny wirtualny podryw, obywateli Rzeczypospolitej Hastura, gdzie bracia bliźniacy dalej rządzą krajem.


Na Hamleta? Nie, to tylko wstęp do pokazu aikido oraz pierwszego wirtualnego zabójstwa, za które Mal i tak zebrał pkt obłędu.


Pierwsza ofiara Mala.


Choć jak widać walka była wyrównana.


Jak widać, następnym razem Mal próbował reszte przeciwników muskiem pokonać.. Choć kości zostały niewzruszone..


Nawet pomimo, takiego niezwykłego aktu poświęcenia, czy też otwartej rozpaczy


Już dość późno się zrobiło, a wszyscy głodni.. Tylko Mal jeszcze udaje, że słucha.


No, dobra już nawet on nie udaje, czas coś zjeść, bo widać niektórym już głód się rzucał, na różne organy


Mimo iż, świat na zewnątrz nie wyglądał zbyt ciekawie.


Jak postanowili tak zrobili i udali się w niezbyt długą, ani w nie tak niebezpieczną podróż uliczkami Torunia, tymi samymi, co w sesji, lecz tym razem nie na poszukiwanie kluczy, a Manekina Zachwalanej przez miejscowych knajpy z naleśnikami


Cóż za świąteczno-rodzinne zdjęcie, choć troszkę szkoda, że śniegu nie było


Przyszli, zamówili (choć nie obyło się bez power girl), zajęli zarezerowany stolik, jedzą.. No jak tak można... Tak, w sumie to Lastinnowicze zostali w nowym miejscu Zlotu potraktowani dość nieuprzejmie, choć bynajmniej nie wzieli sobie tego do serca.. A zdobyli się jeszcze na uwiecznienie swojej obecności w tym miejscu wygnania na paru zdjęciach... Z których być może uważny obserwator wywnioskuje, "why?" ich tam nie chcieli


Czy te oczy mogą kłamać?? :P


Eh.. Wszystko wygląda normalnie... Znaczy wszyscy


Kurcze, najpierw fireball, później jeszcze błyskawice miotane podczas zaciętej walki na widelce...


No i znów normalnie...



No i znów w drodze, choć tym razem w poszukiwaniu innego lokalu, który zapewniłby nam gościnę po sutej kolacji. Niektórzy zadowoleni, niektórzy dociążenie, niektórzy marudni, ale napewno każdy na swój sposób zadowolony. Zwłaszcza nasi gospodarze, co za szczere serdeczne twarze. Tylko Mal, nie na Grunwald znów


I tak, jak Ruda wspominała (już kiedys wcześniej) jest to wiekopomna chwila. Zdjęcie ostatniego dżentelmena w tej epoce Coś co należy wnukom w przyszłości opowiedzieć Patrzcie i podziwiajcie


Jakimś cudem, udało się fotografowi uchwycić choć jeden zabytek Torunia... Tak naprawdę marząc już tylko o ciepłym miejscu pod dachem i zimnym piwku...

CDN... (kiedy twórcom wróci wena do spisania dalszej części historii... :P)
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline