- Zewrzeć szyki, ludzie! - wrzasnął wielki mężczyzna, stojąc na wozie i posyłając kolejny bełt we wrogą ciżbę.
Nic po tym! Kolejni obrońcy padali - topory i włócznie zwierzoludzi zbierały krwawe żniwo wśród wynędzniałych podróżników - a linia obrony chwiała się i pękała. Koniec był coraz bliższy - pierwszy odmieniec przebił się przez szeregi obrońców, dobiegł do wozu i gramolił się nań, by dopaść kusznika. ŁUP! Potężny cios łożem niezaładowanej kuszy zrzucił mutanta z powrotem na ziemię. - Gińcie plugawe pomioty! - krzyknął raz jeszcze tęgi mężczyzna - Kozły wysrane z pizdy przeżartej syfilisem dziwki, spłodzone w kloace zagiętym chujem capa!
Broniący wozu był człowiekiem w wieku lat trzydziestu kilku. Mieszczańskie ubranie opinało jego potężną sylwetkę, znaczny brzuch, szerokie barki i muskularne ramiona. Pucułowata twarz ozdobiona elegancko przystrzyżoną brodą była czerwona i mokra od potu. Wrzeszczał zawzięcie, dodając sobie kurażu. - Śmierć wam, koźle łby! Ośle zady! Psie chuje! Pomioty rynsztokowej ladacznicy o zaropiałym sromie! Gówna zdrapane z krowiego kopyta!
Odrzucił precz kuszę i ciężko zeskoczył na ziemię z wydobytym tasakiem. Wprost w zwarcie z podnoszącym się zwierzoczłekiem! Bestia natarła z całych sił, a grubas sparował cios z furią. To wręcz nie było parowanie, a szaleńcze cięcie wymierzone w broń przeciwnika. W ruchach mężczyzny nie było szermierczej wprawy i zręczności, a tylko ślepa wściekłość i surowa siła. Ten człowiek walczył tak, jakby wierzył, że jeśli włoży dość krzepy w wymachy bronią, kupi kilka garści piachu więcej do swej klepsydry. A piasek w klepsydrze przesypywał się szybko. - Zdychaj! Sparszywiały fallusie! Dymienicza guzie! Żółciowy wymiocie! Gruźlicza plwocino!
Raz po raz atakował mutanta. Kolejne natarcia były coraz bardziej desperackie, twarz mężczyzny nabrzmiałą krwią, jego oczy płonęły szaleńczą gorączką. Dalej i dalej zadawał szerokie cięcia tasakiem - większość z nich nie trafiała, ale przynajmniej oddalały okrutny koniec. Zmęczony, osamotniony, zagoniony w róg, walczył wciąż. Nad polem bitwy brzmiał gromko jego okrzyk bojowy: - CHUJ CI W DUPĘ!!!
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |