Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2012, 17:31   #4
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wołodia był zdziwiony chęcią do pomocy swoich kompanów. Może nie do końca samą chęcią pomocy, ale konkretnie pomocy z pomysłem gospody. Właściwie to był dobry pomysł dla każdego. Gospoda w takim miejscu mogła przyciągać ogrom gości, w szczególności tych, którzy będą pracować przy odbudowie mieściny. Robotnicy, pielgrzymi, ludzie szukający dachu nad głową, pracy. Potencjalnych klientów było sporo. Kozak radował się, że gospoda została ogólnie zaakceptowana przez jego kamratów a to było najważniejsze. Choć sam też by pewnie sobie poradził. Czas w zniszczonym mieście spędził głównie na odpoczynku, a kiedy odzyskał siły na tyle by z chęcią opuścić budynek, gdzie nocowali, przeszedł się zrujnowanymi uliczkami by znaleźć dla siebie odpowiedni budynek na przyszłą gospodę. To musiał być spory dom z piętrem, by można było tam urządzić pokoje gościnne. Dobrze było znaleźć coś z wolnym miejscem w pobliżu, by dało się zrobić kilka boksów dla koni i mułów.

Gdy w końcu przyszedł czas opuścić miasto Wołodia z radością odział się grubo i założył na głowę swoją futrzastą czapę. Kozak wsiadł na konia i ruszył z zadowoloną miną. Miał powody do radości. W końcu coś się zaczęło dziać w jego życiu w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pogwizdywał sobie wesoło, nucił piosenki w swoim ukochanym języku, żartował nie raz i często chwalił wierzchowca za spokojną jazdę.
-Cii Słyszu?- warknął, kiedy z oddali dobiegły ich dźwięki walki. W czasie podróży z Juliene zdążył się nauczyć odróżniać ten hałas od innego typu harmideru.
-Buystro! Pomocy naszej kto potrzebłować może.- ponaglał kompanów po czym pogonił i swego konia. Rumak zatrzymał się na niewielkim wzgórzu, a kozak poświęcił krótką chwilę na ocenę sytuacji.

Trzeba było działać. -Hia!- krzyknął kopiąc konia w bok. Topór, choć ciężki uniósł jednoręcznie, jednak nie miał zamiaru nim atakować. Nie był idiotą, by próbować wymachiwać wielkim toporem jednorącz. Chciał wyglądać bardziej efektywnie, by wystraszyć potencjalnie najsłabszych przeciwników. Ci jednak nie zdawali się obawiać szarżującego Wołodii. Wierzchowiec pędził by stratować bestię. Zwierzoczłek jednak przeczytał intencje kozaka. Zdążył uskoczyć, jednak przewrócił się na plecy jak długi. Przybysz z wschodu wiedział, że lepszej okazji nie będzie. Bez chwili zastanowienia zeskoczył z grzbietu konia i jednym susem pokonał odległość dzielącą go do bestii. Topór świsnął w powietrzu i z paskudnym mlaśnięciem wbił się po drzewiec w pierś stwora. Ten nawet nie zawył, od razu przestał dychać...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline