To wszystko stało się tak szybko. Pochłonięty książką Francis nawet nie zauważył dziury. Jego refleks nie należał co prawda do najgorszych, ale zrozumiał co się dzieje dopiero w dole, z bolącym ciałem i rozbitym łukiem brwiowym. Jones pospiesznie zaczął brać z samochodu co się tylko dało. Opuścił pojazd dopiero ze swoim detektorem ruchu, kuszą z bełtami, plecakiem, nowo zdobytymi książkami, nożem i konserwą. Niewykluczone także, że podczas poszukiwań swoich rzeczy, w jego lepkie ręce "niechcący" wpadła jakaś rzecz towarzyszy, ale nie zostało to przez nikogo zauważone, nawet sam złodziej nie patrzył co bierze. Wskutek zbierania swojego złomu, wyszedł z samochodu ostatni. Zaraz potem, z góry spadł Indianin. Cóż... przynajmniej byli już w komplecie. Ale nie zmieniało to faktu, że samochód chyba utknął tu na dobre. Takie ładne auto, stracone! Rudolf i John postanowili wspólnie poszukać jakiegoś wyjścia, Francis odrzekł im tylko:
- Ja również się zgadzam. - Jego rzeczy natomiast, zaczęły już wędrować do plecaka, poza bronią. Nóż bowiem został schowany do kieszeni, a kusza zajmowała zaszczytne miejsce w dłoniach złodzieja... |