Cień stracił z oczu Canthriela gdy tłum naparł do drzwi wyjściowych. Niebezpieczeństwo było blisko nie było czasu czekać aż przejście będzie wolne. A jak nazłość żadnych okien na parteże a ni tylnego wyjścia. Postanowił uciec skacząc przezokno z piętra jeślimu się uda. A jeśli nie położyć paru odpowiedzialnych za to zamieszanie ktokolwiek to był .Wziął jedną z pochodni będących jedynym oświetleniem w tym bezoknym pomieszczeniu. Wjednej ręce trzymając butelkę z jagodzianką a w drógiej pochodnię przeskoczył nad pogryzioną elfką która wydawała się być bardziej piękna niż powinna ruszył schodami na górę. Pierwszy na świecie mołłotow powinien zrobić porządek.
Ostatnio edytowane przez korwinlk : 16-06-2012 o 00:50.
|