Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2012, 09:32   #28
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Decyzja jaką podjęli była szybka i chyba najkorzystniejsza. Wdrapać się nie było jak, bo znowu wszystko by się zawaliło i nie było punktu zaczepienia;
-Zaczekajcie – rzekł Indianin i stanął na pace samochodu – Mal’hu! – zawołał.
Po chwili w krawędzi pojawił się pysk zwierzęcia. Hienie nie było do śmiechu, stała niepewnie. Całe szczęście że nie ważyła specjalnie dużo, ale i tak nie podchodziła do krawędzi otworu.
-Plecak! Przynieś! – zawołał jeszcze raz. No tak, Hiena i jego rzeczy zostały na górze, miał przy sobie tylko dwa Colty i linkę.
Po chwili pojawiła się hiena pchając głową i ciągnąc zębami na zmianę plecak. Gdy tylko pojawił się na krawędzi dziury asfalt znów się obsunął i plecak wraz z kilkoma bryłkami spadł na dół. Hiena gwałtownie odskoczyła. Ma’o’-nehe złapał plecak i zawołał ponownie:
-Mal’hu! Topór. – tym razem hiena trzymał w zębach rączkę czegoś, na którego widok plecy przechodzą ciarki. Indianin przezornie zeskoczył, obserwując sytuację z bezpiecznego miejsca. Sytuacja się powtórzyła i Topór spadł na pakę samochodu. Dźwięk uderzenia był dość głośny.

"Nie ma echa" – pomyślał Cadart wpatrując się w czerń tunelu. Odgłos uderzenie został spotęgowany tylko w niewielkim stopniu i szybko wygasł.

Ma’o’-nehe podniósł topór, odłożył go na bok i ponownie stanął na samochodzie.
-Ma’hu, skacz –powiedział do hieny, której łeb wystawał znad skraju dziury. Indianin rozłożył ręce gotów do jej złapania. To było o wiele trudniejsze, hiena była cięższa od poprzednich pakunków. Był to ryzykowny manewr, lecz z punktu widzenia tamtej sytuacji najlepszy. W tunelach było ciemno, a hiena jak każde ze stworzeń chodzących po ziemi miała niezły węch i słuch. Hienia skoczyła, lądowanie może nie było zbyt idealne, ale udane, można powiedzieć, że wpadli sobie w objęcia, Indianin odsunął się lekko do tyłu, zanim puścił zwierzę, które szybko zeskoczyło z samochodu i ruszyło w stronę Cadarta. Ten cofnął się o krok. Pies mógł być udomowiony, ale nie hiena!

Zwierzę odpuściło i zaczęło się kręcić wokół samochodu, często węsząc wokół ścian. Chyba bez rezultatów, bo jej zachowanie nie wskazywało, żeby coś wyczuła.

Stali tak przez kilka sekund gotowi do drogi. Ktoś musiał podjąć decyzję. Podjął ją John, idąc w tunel od strony lewego boku samochodu. Ich wędrówka była dość powolna, widzieli tylko na niewielką odległość światła latarki. To co rzucił się od razu w oczy, to to że tunel był niezwykle monotonny i pusty. Ściany i strop pokryty tą dziwną substancją. Pod nogami mieli dużo pyły, w który niekiedy zapadały się buty. Marsz był więc niezwykle powolny. Jedyną zaletą tego tunelu była temperatura, było tam trochę chłodniej niż na powierzchni, nie było palącego słońca. Jedynie powietrze nie było zbyt świeże, to nie było coś, czym się chciało oddychać pełną piersią. Rudolf miał pomimo dość powolnego marszu niezłą zadyszkę.

Przeszli mniej więcej dwa kilometry, tunel ciągnął się w nieskończoność. Cadart przystanął i obrócił się. Światło latarki wyłowiło jedynie ciemność. Wrócił do marszu, światło jego latarki dołączyło do lustrowania ścian tunelu.

Światło latarek wyłowiło szczelinę w ścianie tunelu, która po chwili okazała się dziurą, przez którą dało się wejść. Cała piątka była kilka metrów przed nią
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline